wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 9


MartwyDzemik – Przepraszam, że przekręciłam twój nick. Nie chciałam cię bynajmniej urazić. Niestety wcale nie jest mi przykro, bo było to świadome działanie. Jak pierwszy raz przeczytałam twój pseudonim moja wyobraźnia dostała kręćka. Nie odpuściła mi przez cały dzień. Szanując słabe nerwy niektórych czytelników oraz swój żołądek  nie będę tu opisywać obrazów, jakimi mnie uraczyła. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz. Liczę na twoją tolerancję i poczucie humoru.



Pocałunki stawały się coraz gorętsze, a ja wprost rozpływałem się w jego ramionach. Czułem jak niecierpliwe dłonie wędrują po moim ciele wzbudzając w każdym jego zakamarku rozkoszne dreszcze. Zsunął mi z ramion kurtkę i wziął się za rozpinanie koszuli. Odchylił mi głowę w bok i przyssał się do szyi. Kręcił językiem kółeczka, a potem podszczypywał te miejsca zębami. Zacząłem drżeć, a nogi zaczęły się pode mną uginać. Kiedy jednak jedna z jego dłoni zawędrowała pod moją koszulę i pogładziła nagą skórę nagle przyszło otrzeźwienie. – O boże co ja robię? On zaraz mnie tutaj przeleci! Nie tak miał wyglądać mój pierwszy raz! Nie pozwolę mu zniszczyć moich marzeń. Już z tylu rzeczy musiałem zrezygnować. – Odepchnąłem silnie Dawida i skrzyżowałem ręce na ramionach.
- Piotrusiu, co się stało? – narzeczony spoglądał na mnie zaskoczony z nieco oszołomioną miną. – Przestraszyłem cię?
- Nie, ale na tym koniec. Skoro mamy się pobrać, będzie jeszcze dużo okazji – cofałem się nie wiedząc jak mam mu wytłumaczyć swoje zachowanie.
- Ale przecież ta jest doskonała – mężczyzna patrzył na mnie z kompletnym niezrozumieniem.
- Wiesz, ja….- zacząłem jąkać się nieporadnie. – Ja zawsze chciałem, aby mój pierwszy raz był wyjątkowy. Żebym do końca życia mógł o nim myśleć z uśmiechem na twarzy i kiedy przyjdą smutne dni, to wspomnienie ogrzewało moje serce. Przepraszam, ale nie mogę w ten sposób.
- Rozumiem, zaczekam – Dawid uśmiechnął się do mnie ciepło. – Jest tylko jedno ale – skrzywił się i poprawił swoje spodnie w kroku. – Postawiłeś mnie w stan, hm, gotowości. Ty chyba urodziłeś się, aby mnie dręczyć, co?
- Nie przesadzaj. Zimny prysznic załatwi sprawę – zrumieniłem się widząc sporą wypukłość w jego jeansach. Odwróciłem się na pięcie i nie oglądając się za siebie ruszyłem zwiedzać mój nowy dom. – Nie pozwolę sobą manipulować temu napaleńcowi. Nie mogę z nim zostać, bo wszystkie moje marzenia o romantycznej nocy poślubnej wezmą w łeb. Robię się ostatnio strasznie miękki wobec tego drania – Prychnąłem, zły na samego siebie. Przyśpieszyłem kroku. Okazało się, że chałupa jest naprawdę ogromna. Zbyt duża jak na dwie osoby. Na parterze był duży salon, gabinet, kuchnia z jadalnią i służbówka. Piętro zaś, zajmowało sześć sypialni oraz dwie bogato wyposażone łazienki. Z każdego pokoju było wyjście na balkon. – Ciekawe, która sypialnia należy do Dawida? – Było mi go odrobinę żal. Rzeczywiście znowu sobie z nim pograłem. Usłyszałem za drzwiami po prawej jakiś ruch i wszedłem do środka. Zobaczyłem wszędzie porozrzucane ubrania. Dawid w jedwabnym, czarnym szlafroku i z ręcznikiem w ręku miał zamiar chyba iść pod prysznic.
- A ty tu po co? Przyszedłeś mnie jeszcze pomęczyć? – rzucił mi niechętne spojrzenie. – Zaczynam myśleć, że masz w sobie ukrytego małego sadystę. Podszedłem do niego z przekornym uśmiechem i postukałem palcem w jego pierś.
- Dawid, czy ktoś ci już mówił, że za dużo gadasz? Usiądź sobie grzecznie, najlepiej na tamtym fotelu – starałem się, aby mój głos zabrzmiał jak najbardziej stanowczo. Pchnąłem go lekko w stronę imponującego mebla pokrytego brązową skórą.
- Piotrusiu, zaczynam się bać. Co ty planujesz? Twoje reakcje są dla mnie jak zwykle całkowitą zagadką – Dawid zrobił o co prosiłem, a teraz zerkał na mnie z podejrzliwą miną.
- Jeny, ta robota w mafii ci nie służy – uklęknąłem na fotelu pomiędzy jego udami. – Wszędzie widzisz wrogów. Przestań się tak na mnie gapić i połóż ręce na podpórkach. Cokolwiek by się działo nie waż się ich stamtąd zabrać! – spojrzałem na niego groźnie. – Jeśli się poruszysz lub zrobisz coś dziwnego natychmiast sobie pójdę – zacząłem powoli rozwiązywać pasek od jego szlafroka. Faktycznie miałem rację. Pod spodem był zupełnie nagi. Westchnąłem z zadowoleniem na widok jego nagiego torsu. Pogłaskałem twarde mięśnie klatki piersiowej, a potem bez ostrzeżenia zjechałem niżej i zacisnąłem palce na jego sutkach, delikatnie je przekręcając.
- Kurwa, Piotrek! Chcesz mnie wykończyć jeszcze przed ślubem? – powiedział lekko schrypniętym głosem. - Co się stało, że tak nagle zmieniłeś zdanie?
- Pomyślałem, że to jednak nie w porządku tak cię zostawiać samego z problemem – pogładziłem wspaniały, przyciągający  moje oczy jak magnes kaloryferek. – W końcu jestem twoim narzeczonym i powinienem o ciebie dbać – widziałem jak się zarumienił i zaczął szybciej oddychać.
- Nie mam pojęcia jakimi zasadami logiki ty się kierujesz, ale zaczynają mi się coraz bardziej podobać .
- Faktycznie potrzebujesz na gwałt pomocy – rozsunąłem szerzej jego uda i ciekawie zerknąłem w dół. Ostrożnie dotknąłem dużego, stwardniałego penisa i przejechałem palcem wzdłuż pulsującej żyły.
- Chcesz mnie zabić prawda? – zajęczał Dawid.
- No coś ty! Jak możesz tak mówić? – zacząłem badać znalezisko opuszkami palców co chwila wracając i postukując w maleńką dziurkę sączącą już pierwsze krople. Członek chłopaka drgnął i nabrzmiał jeszcze bardziej. – Przestań narzekać. Widziałeś jak do mnie pomachał i urósł? Chyba mnie lubi!
- Aaaa… O tak, nawet bardzo – wystękał z trudem mężczyzna. Na próbę zacisnąłem na interesującym mnie organie dłoń i zacząłem nią poruszać leniwie w górę i w dół. Widziałem jak Dawid z całej siły zaciska ręce na oparciach krzesła.
- Nigdy tego nie ćwiczyłem, ale jest fajnie – zaczynało mi się robić gorąco. – Jeśli tak dalej pójdzie to ja będę musiał brać zimny prysznic  - pomyślałem zawstydzony.
- Och, szybciej! – krzyknął, wypychając w moim kierunku biodra. Przyśpieszyłem ruchy i obserwowałem z zachwytem grę emocji na jego twarzy. Starał się zapanować nad swoimi uczuciami, ale zaczynał przegrywać ze swoim drżącym ciałem i ogarniającą go rozkoszą. Posapywał cichutko wijąc się pod moim dotykiem. Przesunąłem drugą dłoń na jego jądra i zacząłem je pieścić rytmicznie, okrężnymi ruchami. Poczułem nagle jak Dawid zaciska mięśnie i wygina się w łuk. Wystrzelił silnym strumieniem spermy wprost na moją rozpaloną twarz. – Ale ze mnie głupek, nie zdążyłem się odsunąć. – Opadł na krzesło zupełnie wyczerpany.
- Piotrusiu – odezwał się po chwili cichutko – nie wiem jak to zrobiłeś, ale zafundowałeś mi najlepszy orgazm w moim życiu - wyciągnął z kieszeni szlafroka chusteczki i otarł czule moją buzię z niezwykłej maseczki. – To podobno zawiera dużo białka i jest zbawienne dla cery – zachichotał. – Jak będziemy to robić wystarczająco często jest szansa, że nigdy nie będziesz miał zmarszczek.
- Hehe.. Bardzo śmieszne – wstałem i przeciągnąłem się, aż mi strzeliło w krzyżu. – Jasny gwint! – zakląłem czując bolesne pulsowanie w spodniach.
- Czyżbyś teraz ty potrzebował pomocy? – Dawid spojrzał na mnie z wyraźną satysfakcją.
- Zapomnij! – ruszyłem do drzwi z dumnie podniesioną głową krzywiąc się nieco przy każdym kroku. Te cholerne jeansy chciały chyba zrobić ze mnie eunucha.
…………………………………………………………

Dwie godziny później buszowałem po kuchni w poszukiwaniu czegoś jadalnego. Niestety lodówka i szafki były zupełnie puste. Chyba będę musiał wybrać się na zakupy. Niestety z forsą też u mnie krucho. Zaczekam na narzeczonego, może mnie poratuje. Zadzwoniłem do niego na komórkę.
- Dawid nie mam kasy, a muszę zrobić małe zaopatrzenie. Czy rozmawiałeś może z moimi rodzicami? – zapytałem niepewnie.
- Zakupy każę zrobić służbie ojca, więc się nie przejmuj. Zaraz też przyniosą ci coś gotowego do zjedzenie. I tak, rozmawiałem zarówno z moimi jak i z twoimi staruszkami. Dyskusja w obu przypadkach była dość burzliwa. Chcą się z nami spotkać dzisiaj po południu. Zaproponowałem neutralny grunt, czyli lożę w restauracji. Tam będą musieli się hamować, więc się nie martw. Poza tym pójdziemy razem.
- Trochę się boję – głos mi lekko zadrżał.
- Uspokój się i pamiętaj co ci mówiłem. Nie pozwolę, żeby cię skrzywdzili. Zaraz powinni dostarczyć ci ubrania. Przygotuj się na szesnastą. Hej. – rozłączył się, a ja usiadłem mocno zdenerwowany. Wiedziałem, że to będzie bardzo nieprzyjemna rozmowa. Po upływie zaledwie godziny dostarczono wszystko o czym mówił narzeczony. Najpierw zjadłem kanapkę, żeby uspokoić burczący brzuch. Potem zabrałem się za układanie wszystkiego w szafkach i lodówce. Kiedy spojrzałem ponownie na zegar wybiła właśnie piętnasta. Musiałem się sprężyć. Za niedługo przyjedzie po mnie Dawid.
Punktualnie o szesnastej trzydzieści byliśmy we włoskiej restauracji ,,Rosa del Vento”. Kiedy weszliśmy do loży wszyscy już na nas czekali. Przywitała nas głucha cisza i wrogie spojrzenia.
- Gdzie ty byłeś smarkaczu i dlaczego do nas nie zadzwoniłeś?! Przynosisz nam wstyd przez całe życie – mój ojciec oczywiście nie wytrzymał i wrzasnął na mnie, próbując jednocześnie złapać mnie za łokieć. Niestety ta sztuczka mu się nie udała. Czujny narzeczony wszedł pomiędzy nas i wskazał mi miejsce obok siebie.
- Pozwólcie, że ja zacznę. Panie Czarnoryski proszę się nie awanturować. To elegancki lokal i za chwilę przez pana nas stąd wyrzucą – spojrzał chłodno na niego i ten o dziwo posłuchał. – Paskudny sknera, boi się, że bogaty zięć się na niego obrazi. Jak pięknie spuścił uszy. Płaszczy się, aż miło popatrzeć – ciśnienie zaczęło mi rosnąć. Miałem ochotę wstać i dać mu w gębę. Z wielkim trudem się powstrzymałem. Dawid widząc moją minę położył mi rękę na ramieniu w uspokajającym geście. – Nie będziemy wracać do tego co się stało. Postanowiliśmy wspólnie, że od dzisiaj razem zamieszkamy. Ślub odbędzie się już za dwa tygodnie nie widzę więc problemu.
- Przecież to nie wypada – odezwała się słabym głosem moja matka. – Żadnego: Jak się masz synku? Co się stało? Nic. Najważniejsze jest to co pomyślą inni. – Moja ukochana rodzinka dawała z siebie wszystko, a mnie zachciało się płakać. Przygryzłem wargę tak mocno, że popłynęła z niej krew. Udało mi się jednak powstrzymać łzy. – Nie dam i  tej satysfakcji. Zaraz powiedzą, że nie tylko czarna owca ale i mazgaj.- Przyłożyłem do ust chusteczkę chcąc powstrzymać krwawienie.
- Naprawdę chcesz, żeby ten chłopak wszedł do naszej rodziny? – zapytała ze zgrozą pani Lutomirska patrząc na męża. – Przez niego będziemy mieć mnóstwo kłopotów. Nie ma żadnych zasad i nie umie się zachować. Powinieneś to jeszcze przemyśleć. - Dawid go lubi i dobrze się dogadują, a to najważniejsze. Skoro uważasz, że ma jakieś luki w wychowaniu to się tym zajmij. Od tego przecież jesteś, w końcu się na coś przydasz – mężczyzna spojrzał zimno na żonę.
- Jest jeszcze coś – odezwał się ponownie narzeczony. – Jeśli ktoś z was będzie chciał nas odwiedzić, koniecznie misi to wcześniej uzgodnić telefonicznie z obydwojgiem. To taka nowa zasada, proszę wszystkich o zastosowanie się do niej – spojrzał groźnie na zebranych. - Nie życzymy sobie żadnych niezapowiedzianych wizyt. Państwa Czarnoryskich proszę o przysłanie jutro rzeczy Piotra. A teraz wybaczcie, ale musimy iść na zakupy – złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia zanim ktoś zdążył zaprotestować. W szatni pochyliłem się i pocałowałem go czule w policzek.
- Piotrusiu – mrugnął do mnie żartobliwie – robisz się strasznie sentymentalny.
- Powinieneś być dumny, bo właśnie mianowałem cię na mojego rycerza – przytuliłem się do jego piersi, która w tej chwili wydawała mi się jedynym bezpiecznym miejscem na całym świecie.
.............................................................................................
Betowała kot_w_butach

11 komentarzy:

  1. Jejku cieszę się, że tak parka się dogaduje. To strasznie cudowne i miło aż się czyta. Ach te materialistyczne rodziny, koszmar. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, dogaduja sie ;D faaajnie. wyszła ci ta notka ;P czekam na ciąg dalszy


    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
  3. Piotruś jednak pomógł mu z 'problemem' ^^
    awww i jeszcze to 'mianowanie na rycerza' słodko! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. "Ja księżniczka Piotrek z rodu Czarnoryskiego mianuje ciebie Dawidzie Lutomirski na mego rycerza!" - hahahaha tak se te pasownie wyobraziłam

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że się do siebie zbliżają. A co do obu pary rodziców brak mi słów. Szkoda, że tak krótko. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. "To podobno zawiera dużo białka i jest zbawienne dla cery" hahahahah to mnie po prostu powaliło XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Z każdym rozdziałem to opowiadanie staje się lepsze:) i też się cieszę że zaczęli się dogadywać. Ciekawe tylko jak to będzie po ślubie i czy rodzinka czegoś nie wymyśli. No i czeka jeszcze wieczór kawalerski może uda ci się opisać i wiesz jak bardzo lubię sceny zazdrości:) Scena w domu wyszła ci wprost genialnie no i że on to zrobił to dalej jestem w szoku:) Dużo weny i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Coraz ciekawiej się robi :) Piotruś powoli się przełamuje i zaczyna współpracować z Dawidem :) Tak jak moja poprzedniczka też lubię sceny zazdrości i przydałoby się parę żeby dodać trochę pikanterii dalszym wydarzeniom :) Czekam na następny rozdział i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział był wspaniały. Dawid troszczy się o Piotrusia:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaa cuudownie, umierałam z ciekawości ;p Tym bardziej że przez tydzień w ogóle nie mogłam skorzystać z netu ;/ Przyłączam się jeśli chodzi o sceny zazdrości, szczególnie jeśli potem następuje czuła scena pojednania ^^ Naprawdę Piotrek i Dawid są świetną parą!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, o tak Piotrusiu szybko chyba Dawida wykończysz, ale tak Dawid ma u mnie teraz wielki plus, na pierwszym miejscu stawia Piotrka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń