poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 11


Ten diabelski budzik wściekle dzwonił, a ja nie miałem siły podnieść się z posłania. Pogoda za oknem wyglądała paskudnie. Krople deszczu bębniły o szyby. Było szaro i ponuro. Leżałem sobie pod puszystą kołderką i coś ciepłego tuliło się do moich pleców. Odwróciłem głowę i ze zdumieniem zobaczyłem przystojną twarz Dawida, który mruczał coś do siebie przez sen z niezwykle zadowoloną miną. Zamrugałem oczami. – Jeny, ile ja wczoraj wypiłem tej wódy, że nadal mam zwidy? Chyba powinienem zostać abstynentem, bo po kielichu przydarzają mi się same dziwne rzeczy. – Uszczypnąłem się mocno w rękę, chcąc powrócić do rzeczywistości. Niestety nic to nie dało. Facet za żadne skarby nie chciał zniknąć.
– Chwila! To dzieje się naprawdę! – usiadłem gwałtownie. – Co ty do cholery robisz w moim łóżku?! – Zajrzałem przerażony pod nakrycie – I dlaczego obaj jesteśmy nadzy?!
- Piotrusiu, skąd u ciebie tyle energii o tak wczesnej porze? – narzeczony przetarł zaspane oczy. – Chcesz, to zrobimy razem poranną gimnastykę? – dodał z przebiegłym uśmieszkiem pakując mi rękę między nogi.
- Aaaa… zboczeniec! Człowieku, ty chyba powinieneś zacząć się leczyć! Jeszcze oczu nie otwarłeś, a już myślisz o bzykaniu. To chyba jakaś choroba czy coś?! – wyskoczyłem z piskiem z łóżka i pognałem do łazienki ścigany jego rechotem. Wszedłem pod prysznic i puściłem zimną wodę, aby nieco ochłonąć po tych niespodziewanych emocjach. Za godzinę miałem być na uczelni. – Kurcze, przez tego drania nie zdążę nawet zjeść śniadania. Jak to się stało, że znowu mu uległem? Przecież mężczyźni nigdy mi się wcześniej specjalnie nie podobali. Może to alkohol zmienia jakoś chwilowo moją orientację? – Ostatnio sam siebie nie poznawałem. Zaskakiwałem się na każdym kroku. W łazience trochę mi zeszło. Marudziłem specjalnie bojąc się, że tam za drzwiami nadal czai się mój niedopieszczony narzeczony. Kiedy wyszedłem odetchnąłem z ulgą. Dawida już nie było. Na pewno poszedł do biura.
………………………………………………………………………

Po dziesiątej mieliśmy na szczęście długą przerwę. Mój żołądek strajkował już na całego. Głośno burcząc domagał się śniadania. Ala z Maćkiem słysząc te odgłosy nabijali się ze mnie całą drogę do baru.
- Piotrek, co wyście robili całą noc, że znowu spóźniłeś się na wykłady? – zapytała Ala z błyszczącymi z ciekawości ślepkami.
- Nic takiego! – starałam się przybrać jak najniewinniejszą minkę. – Wytłumaczył mi tylko pewną niezrozumiałą kwestię – niestety zdradliwy rumieniec wpełznął na moje policzki.
- Jaja sobie robisz? – kwiknął radośnie Maciek. – Udało ci się tak urobić tego faceta, że teraz pomaga ci w lekcjach?
- O męska głupoto! – dziewczyna spojrzała pogardliwie na chłopaka. -  Piotrusiu – zaczęła podejrzanie słodko. – Może nam powiesz o co chodziło. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi i chętnie też cię wesprzemy – dosłownie przyparła mnie do muru i zajrzała głęboko w oczy. Kręciłem się i wierciłem nie wiedząc jak mam wybrnąć z tej sytuacji.
- Eee… oglądałem telewizję i tam twierdzili, że pewne zachowania mogą być przyjemne, ale dla mnie wyglądały odrażająco – lekko się jąkałem, bojąc się czymś zdradzić przed przyjaciółką.
- A dokładniej – nie odpuszczała Ala.
- No na przykład ciągniesz kogoś za ucho. Większość osób to boli, ale znajdą się i tacy którym sprawi to przyjemność.
- Chcesz powiedzieć, że Dawid przez pół nocy ciągnął cię za ucho, a ty jęczałeś z zachwytu. Piotrek, to ja, twoja stara kumpela – popukała mnie w czoło - Nie wciskaj mi tu takiego kitu.
- Zostaw tego biedaka w spokoju. Chcesz żeby zszedł na zawał tuż przed swoim ślubem. Przez ciebie spocił się jak mysz – Maciek odsunął ją na bok i pociągnął mnie w stronę baru. – Lepiej powiedz, co chcesz dostać w swój wieczór kawalerski.
- Niespodziankę! – stwierdziłem stanowczo.
- Jesteś pewien maluchu? – Ala zmierzyła mnie wzrokiem z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
- Nie przestraszysz mnie jędzo. Jestem prawdziwym facetem i niczego się nie boję! – pokazałem jej język. Wypiąłem dumnie pierś, chcąc wyglądać bardziej męsko. Ale gdzieś na dnie swojej duszy poczułem lekką obawę. Ta dziewczyna niebyła całkiem normalna. Nawet Tolkien mógłby jej pozazdrościć pokręconej wyobraźni. Właściwie to była zdolna do najdzikszych pomysłów. – Wiesz, nie musicie się specjalnie wysilać. Miły wieczór przy piwie zupełnie mi wystarczy. – Zacząłem ostrożnie się wykręcać.
- Nie martw się już moja w tym głowa, żebyś się dobrze bawił! – Ala walnęła mnie po przyjacielsku w plecy.
- Tego właśnie się obawiam – mruknąłem cicho do siebie.
……………………………………………………………………

Minęło dziesięć dni i zupełnie zapomniałem o tamtej rozmowie. Przyjaciele więcej do tematu wieczoru kawalerskiego nie wracali, doszedłem więc do wniosku, że przystali na moją skromną propozycję. Wracałem właśnie z zakupami do domu. Po drodze minął minąłem lokaja Aleksa. Przeszedł obok mnie bez słowa. Obrzucił jedynie pogardliwym spojrzeniem napakowane siatki. Nagle z bocznej uliczki wyjechał z piskiem opon samochód z zaciemnionymi szybami. Wyskoczyło z niego czterech zamaskowanych facetów i rzuciło się na mnie. Nie miałem żadnych szans. Nie zdążyłem nawet kwiknąć. W ciągu kilkunastu sekund znalazłem się w limuzynie. Zakneblowano mnie, zawiązano oczy i uprowadzono w nieznanym kierunku. Po pół godzinie samochód zatrzymał się. Byłem już cały zdrętwiały ze strachu. – To pewnie jacyś gangsterzy porwali mnie dla okupu. Znowu wyjdę przed Dawidem na idiotę, co nawet do domu dojść bezpiecznie nie umie. Daj boże, żeby nie chcieli tylko czegoś więcej oprócz pieniędzy – myślałem przerażony. Zostałem wyciągnięty jak pakunek i wniesiony do jakiegoś dużego, sądząc po echu, pomieszczenia. Zdjęto mi knebel, następnie odsłonięto oczy. Było dość ciemno i niewiele widziałem. – Jeny, to jakiś nocny klub. Zawieźli mnie do burdelu! Trafiłem w ręce handlarzy żywym towarem ! – zrobiło mi się słabo ze strachu. Właśnie miałem zamiar wytwornie zemdleć, kiedy włączyły się wszystkie światła.
- Niespodzianka! – wrzasnęli wesoło zebrani na sali przyjaciele i znajomi ze szkoły, a ja chwyciłem się za serce. – Wszystkiego najlepszego! – krzyknęła przez mikrofon uśmiechnięta Ala i włączyła muzykę. Wkrótce przede mną ustawiła się kolejka. Kumple po kolei składali mi życzenia i wręczali prezenty, które odkładałem na stojący obok mnie stolik. Kiedy tradycji stało się zadość przyjaciółka jeszcze raz weszła na podest.
- A teraz bawmy się! Ta noc należy do nas. Piotrusiu korzystaj, bo to ostatni dzień twojej wolności! – dyskdżokej włączył skoczną muzykę i ludzie zaczęli pląsać. Trzeba było przyznać, że koledzy stanęli na wysokości zadania. Impreza była świetnie zorganizowana. Śliczne kelnerki podawały alkohole i przekąski. Barman zrobił pokaz przyrządzania drinków i żonglerki kieliszkami. Kiedy po dwóch godzinach na podest weszli chipendejsi towarzystwo było już porządnie zawiane. Chłopcy z zespołu okazali się naprawdę wspaniali. Nie tylko świetnie wyglądali, ale jeszcze byli świetnymi tancerzami. Zrobili dla nas, profesjonalny striptiz, a ludziom, aż oczy powychodziły na wierzch z wrażenia. Kiedy zostali już w samych skąpych stringach zapowiedzieli atrakcje wieczoru. Podest do tańca zapadł się w dół, a na jego miejscu powstał spory basen wypełniony po brzegi różowym kisielem.
- Zapraszamy wszystkich chętnych do zapasów. Zabawa polega na wypchnięciu przeciwnika z powrotem na parkiet – mężczyźni weszli do środka i zanurzyli się w lepkiej mazi. Oczywiście chętnych do wygłupów nie brakowało. Dziewczyny pozrzucały bluzki, a chłopcy koszule i z piskiem zaczęli wskakiwać do basenu. Ala złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Wpadliśmy dokładnie między nagich tancerzy, którzy rzucili się na nas z bojowymi okrzykami. – Boże, ale kręci się mi w głowie. Dawid mnie zabije jak w tym stanie wrócę do domu! – To była moja ostatnia trzeźwa myśl. Z każdą chwilą przepychanki coraz bardziej mi się podobały. Śliskie ciała chłopaków wiły się wokół, a mnie zrobiło się niesamowicie gorąco. Chichotałem jak szalony próbując złapać któregoś z nich. Właśnie miałem przed nosem nieźle umięśnione udo jednego z czipendejsów i miałem zdecydowany zamiar go złapać, kiedy czyjeś silne dłonie podniosły mnie do góry i potrząsnęły.
- Kurna Piotrek, tym razem to ja cię naprawdę zabiję! – przez gęste, alkoholowe opary przedarł się wściekły głos mojego narzeczonego.
- Dawid? Chodź, pomożesz mi go złapać! Ma takie apetyczne nóżki – z beztroskim, pijackim uśmiechem spojrzałem mu w oczy.
- Ostatnim razem przysięgałeś, że już się nie napijesz wódki! – potrząsnął mną jeszcze raz.
- To ostatni dzień mojej wolności! – wybełkotałem z trudem. – Nie możesz mi zabronić. Poza tym to był szampan nie czysta, dotrzymałem więc słowa! Ha! I co ty na to? – złapałem go za szyję dla utrzymania równowagi.
- Jesteś okropny! Jak możesz macać się z obcymi facetami tarzając jak prosiak w kisielu. To ohydne! – warknął na mnie rozgniewany mężczyzna.
- Dawidku, nie bądź  zazdrosny! – wyszczerzyłem się do niego. – Jak zrobisz dla mnie taki striptiz jak oni, to też się z tobą pomacam. Ale musisz ściągnąć majteczki. Wiesz, oni nie byli całkiem w porządku  – ciągnąłem rozczarowanym tonem, nie zauważając nawet, że narzeczony zaczyna zgrzytać zębami. - Nie rozebrali się do końca. Hep! – czknąłem, a gaz z wypitego alkoholu wyleciał mi nosem.
- Nie dotykaj mnie pijaczyno – osunął mnie na odległość ramienia.
- Daj spokój, on jest kompletnie zalany, bierzemy go i wracamy do domu – usłyszałem obok głos Aleksa, najlepszego przyjaciela Dawida.
- Ja się tak martwiłem, że stało mu się coś złego, a ten mały łajdak zwyczajnie zaimprezował. Nie raczył nawet zadzwonić, gdzie się podziewa. Niech no tylko wytrzeźwieje! – mężczyźni wzięli mnie pod pachy i powlekli do limuzyny. – Cholera, cały się lepi. Zaświni mi auto.
- Przestań narzekać, ciesz się, że chłopakowi nic się nie stało, a to nie było prawdziwe porwanie – odezwał się Alek. Usadzili mnie między sobą. Dziwne, ale zupełnie straciłem siłę w rękach. Zarzucało mnie to na jedną, to na druga stronę jak szmacianą lalkę. Najpierw wpadłem na Dawida, lecz ten ofuknął mnie brzydko.
- Odczep się upaprańcu! Zniszczyłeś mój nowy garnitur od Armaniego! – ustawił mnie do pionu krzywiąc się paskudnie. Gdy samochód skręcił w prawo poleciałem z kolei na Alka i wylądowałem z głową na jego kolanach. Mężczyzna wyraźnie rozbawiony pogłaskał moje włosy.
- Ty mnie przynajmniej lubisz – podniosłem się niepewnie i pocałowałem go siarczyście w policzek. – Wiesz, on jest dziwny – wskazałem na narzeczonego. – Normalnie, to klei się do mnie jak druga skóra i od rana do wieczora myśli tylko o bzykaniu. A jak mu powiedziałem w klubie, że dam mu się pomacać jak zrobi dla mnie striptiz i zdejmie majteczki to się obraził. Zupełnie go nie rozumiem. Hep! – znowu te głupie bąbelki. Szampan to samo zło. Nie ma jak krajowe wyroby.
- Przesuń się do cholery! – usłyszałem niezbyt wyraźnie głos Dawida. Alek ryknął śmiechem, ale przesiadł się i zajął miejsce obok przyjaciela. Teraz to mój narzeczony siedział w środku łypiąc na nas obu groźnie czarnymi oczyma.
- Kochanie nie denerwuj się, bo ci żyłka pęknie. Po co zabrałeś mnie z takiej fajnej imprezy? – pociągnąłem go za ucho. – Za to, że jesteś takim straaasznym nnudziarzem nie pokażę ci mojej kkolekcji stringów – jąkałem się ziewając szeroko. - Wczoraj kupiłem takie piękne, koronkowe w kolorze złotej czekolady. Sprzedawca był bardzo uprzejmy i powiedział, że są zupełnie jak moje oczy. Dał mi nawet rabat.
- Piotrusiu, bądź lepiej cicho – śmiał się Aleks, zupełnie się nie przejmując wściekłą miną przyjaciela – strasznie sobie grabisz. Dawida za chwilę jasny szlag trafi. Nie chciałbym być jutro w twojej skórze.
-W takim razie dobranoc – poklepałem narzeczonego po ramieniu i wygodnie ułożyłem na nim głowę. Przytuliłem się do jego ciepłego boku i zamknąłem oczy. Zasnąłem kamiennym snem w jego bezpiecznych ramionach.
.............................................................................................................
Betowała kot_w_butach

12 komentarzy:

  1. super wieczór kawalerski! ;D
    i ciacha w stringach w kiślu? mmm nie dziwię się że Piotruś (nawet jeżeli w większości po alkoholu) leciał na nich ^^
    a ten tekst do Dawida żeby on mu zrobił taki striptriz i żeby się pomacali, a później o tej kolekcji stringów ... leżę i kwiczę! ;D
    czekam szybko na kolejną notkę jak znowu Piotruś się skacowany obudzi nie pamiętając co robił xd

    OdpowiedzUsuń
  2. OOOO..... Kurcze, kurcze, kurcze! Ja chcę taki wieczór panieński xD. TO było niesamowite! Chętnie na TAKĄ imprezę bym poszła :-). Niesamowity rozdział, a zezłoszczony Dawid jest czarujący! Nie mogę się następnego rozdziału i 'jutra' doczekać. Proszę, dodaj go jak najszybciej! :-) Moja przyjaciółka też to czyta a ma dzisiaj imieniny (Ada), może byś tak dodała jeszcze jeden rozdział dzisiaj z dedykacją dla niej? Ale by się ucieszyła! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę, proszę, proszę proszę! Dodaj już kolejny rozdział :P

      Usuń
  3. o matko, on go rano zabije xd haha
    a poza tym wystraszyłam się na początku tym porwaniem, w sumie jego przyjaciele mogli uprzedzić Davida, że porywają mu narzeczonego xD
    Pisz szybko, a poza tym widzę, że końcówkę ci trochę urwało xD
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! Miałam rację, pisząc żeby trzymać tego małego potworka z dala od alkoholu!
    Mam wrażenie ,że chcesz zrobić z niego jakiegoś menela :D
    Ale przyznam... ,że o striptizie w wykonaniu Dawida chętnie bym przeczytała... dasz się namówić na taką akcję?
    Proszęęęęęęę... (czy kota ze Shreka)
    Wyszło jak zwykle świetnie, dużo śmiechu i tak trzymać!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha ha ha no jak zwykle Piotrek zaszalał. Dawid musi być zupełnie anielską cierpliwość. Wspaniała notka po prostu.
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział, wieczór kawalerski to mistrzostwo! Piotruś jest taaaki uroczy, a zazdrosny Dawid jeszcze bardziej ;D I widać że martwił sie o niego, myślał że naprawdę został porwany. Już dzisiaj co chwila zaglądałam czy nie dodałaś nowego wpisu, a teraz... błagam ulżyj szybko mojemu cierpieniu!

    OdpowiedzUsuń
  7. jestem zdecydowanie na tak by Dawid zrobić Piotrusiowi striptiz *o* <3

    OdpowiedzUsuń
  8. jestem za striptizem Dawida, ale Piotrusia ;D *.* ale Dawid był zazdrosny ;P jak narzeczony z prawdziwego zdrarzenia.Notka po prostu genialna.
    czekam na ciąg dalszy ;)


    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
  9. *_* jeszcze, jeszcze... rozdział bomba zaraz po tym rozdziale będzie ślub i noc poślubna łiiii

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę wspaniale!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejka,
    wspaniale, o tak nie mogę doczekać się "jutra" Piotrus nieźle sobie nagrabił... ale co wieczór kawalerski i jak niby to miał zadzwonić, chociaż swoją drugą to skąd Dawid sie tam zjawił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń