poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział 20

Oświadczenie autorki! Ten blog był różowy, jest różowy i będzie różowy. To wyraz mojego pokręconego poczucia humoru. Musicie się z tym jakoś pogodzić. Amen!


Dawid rzucił się na mnie jak wygłodniały wilk na jagnię i przygniótł do materaca całym swym ciężarem. Zaczął podgryzać i łaskotać wszędzie, gdzie tylko mógł dosięgnąć. Kwiczałem i wiłem się pod tym wstręciuchem, któremu najwidoczniej sprawiało to ogromną frajdę.
- Bzzz…bzz.. – rozległ się dźwięk jego telefonu z kieszeni. Mąż zignorował go i zaczął zębami rozpinać moją koszulę. – Bzzz…bzz… - nie dawała za wygraną komórka.
- Cholera! – warknął i spojrzał na wyświetlacz. – Przepraszam Piotrusiu, ale to od mojego sekretarza. Nie dzwoniłby o tej porze, jakby to nie było coś ważnego. – Przez chwilę rozmawiał i po czym odwrócił się do mnie z markotną miną. – Musze wyjść. Wynagrodzę ci to kochanie. Wybacz – podniósł się i zaczął ubierać. Patrzyłem na niego z niedowierzaniem i  z całkowicie ogłupiałą miną. W spodniach miałem tak ciasno, że o mało nie pękły. Kiedy za mężem zamknęły się drzwi jęknąłem rozdzierająco.
- Ażeby ci nigdy nie stanął! – krzyknąłem pod adresem wymoczkowatego sekretarza Dawida. Szkoda tylko, że nie mógł mnie usłyszeć, pracoholik jeden. – I po co mi mąż, jak teraz muszę obsłużyć się sam. Małżeństwo jest całkowicie przereklamowane – zrzędziłem na głos, wlokąc się do łazienki. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że na tym świecie nie ma nic za darmo i o swoje szczęście trzeba nieraz ostro powalczyć.
…………………………………………………………………………..

Minęły cztery dni, a mojego męża widywałem tylko wieczorami jak kompletnie wykończony walił się na łóżko i zasypiał w ciągu kilku sekund. Liczyłem, że dotrzyma słowa i wynagrodzi mi moją święta cierpliwość. Piątego dnia miałem już dość. W prawej ręce doznałem dziwnego skurczu z niewiadomych powodów.  Moim ulubionym pomieszczeniem również z niewiadomych powodów stała się łazienka. – Kurcze, co ten Dawid ze mną zrobił? Sam siebie nie poznaję! – Zastanawiałem się po raz któryś z rzędu. Chodziłem z kąta do kąta nie mogąc sobie znaleźć miejsca. W końcu zadzwoniłem po Alę i Maćka. Poszedłem z przyjaciółmi do pobliskiego baru i wylewałem przed nimi swoje małżeńskie żale. Kiedy skończyłem żałosną opowieść dziewczyna tylko pokiwała nade mną głową.
- Przestań jęczeć jak stara baba. Weź sprawy w swoje ręce – tłumaczyła mi spokojnie Ala.
- Łatwiej powiedzieć niż zrobić. On zaczyna coraz bardziej przypominać mojego ojca. Nigdy nie miał czasu dla rodziny. Najważniejsze dla niego były pieniądze i interesy – jęknąłem płaczliwie.
- To jest proste, ale ty oczywiście wolisz narzekać niż działać – stwierdziła dziewczyna z szelmowskim błyskiem w oku. Lśniące jak gwiazdeczki ślepka i uśmieszek, który właśnie wpełzł na jej usta powinien był  mnie ostrzec. Znałem swoją przyjaciółkę, a mimo tego zupełnie zignorowałem ogarniające mnie poczucie zagrożenia. Byłem tak przejęty swoim smutnym losem, że przestałem zwracać uwagę na ważne sygnały. Dalej wypłakiwałem swoje smutki nad kuflem piwa.
- E tam, babskie gawędy – odezwał się praktyczny jak zwykle Maciek. – Jak masz aż tak wielką potrzebę, to zadzwoń do tego Noaha. Facet jest całkiem przystojny i zabujany w tobie na amen. Na pewno niczego ci nie odmówi.
- Głupi jesteś?! Chcesz żeby się pozabijali?! – trzasnęła go w łepetynę Ala.
- Ach, myślałem, że doradzicie mi coś konkretnego – westchnąłem zrezygnowany i wypiłem jeszcze jeden kufelek. Piwko zaczęło mile grzać mnie od środka.
- Wiesz, ja mam jeden naprawdę dobry pomysł, ale ty jesteś zbyt wielkim tchórzem, żeby zrobić coś takiego. Do tego potrzeba prawdziwego mężczyzny, a nie skamlającego smarkacza – stwierdziła dziewczyna i spojrzała na mnie z ukosa.
- No coś ty! Nie doceniasz mnie, jak sytuacja tego wymaga potrafię być naprawdę śmiały! – odezwałem się mocno urażony w swoim męskim ego.
- Jeśli to zrobisz, będę przez cały tydzień nosić opaskę na czole z napisem ,, Piotrek jest bohaterem” – stwierdziła, podnosząc dwa palce do góry jak do przysięgi.
- A co jeśli przegra? – zapytał zaciekawiony Maciek.
- Wtedy zrobi opaskę z innym napisem – uśmiechnęła się do mnie słodziutko. – Nie chcesz wiedzieć z jakim.
- Zgadzam się – rzuciłem rozdrażniony taką niewiarą w moją nieulękłą, męską duszę.
- Jesteś pewny? Żebyś potem nie narzekał, że cię wciągnęłam na siłę w dziwny zakład.
- Jestem! – powiedziałem nieco zbyt głośno, ale alkohol już krążył ochoczo w moich żyłach.
- W takim razie jutro rano – Ala nachyliła się do mnie i zaczęła szeptać, tak, abyśmy tylko my słyszeli co mówi. Z każdym jej słowem coraz bardziej czerwieniłem się na twarzy. Pod koniec jej przemowy niemal się dusiłem.
- Żartujesz prawda? – odezwałem się cichutko, pragnąc zniknąć z powierzchni matki ziemi.
- Nie i nie waż się teraz wycofać, bo ci wymyślę taki napis, że go cały uniwerek zapamięta na najbliższe sto lat – zagroziła dziewczyna.
- Dobra – wymamrotałem – ale jak nie wyjdę stamtąd w ciągu godziny, to wezwijcie karetkę. Mogę tam strzelić na zawał mimo młodego wieku, zanim jeszcze cokolwiek zrobię. – Dopiliśmy browary i rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Dopiero kiedy wróciłem do domu dotarło do mnie z cała mocą, na co się właściwie zgodziłem. Nie miałem pojęcia jak tej małpie udało się mnie do tego namówić. - Nie powinienem się przyjaźnić z tą zboczoną dziewuchą. Ma na mnie fatalny wpływ – Biadoliłem w myślach nad swoją głupotą. Niestety założyłem się i honor nie pozwalał mi się z tego wycofać. Zacząłem więc obmyślać plan, jak przeżyć to niemądre przedsięwzięcie i wyciągnąć z niego odrobinę korzyści dla siebie. Zasnąłem dopiero późną nocą. Jedynym plusem tej sytuacji było to, że prawa ręka miała dzisiejszego wieczoru wolne i przestała mnie boleć.
………………………………………………………………………

Odczekałem, aż Dawid wyjdzie do pracy i zerwałem się z łóżka. Musiałem zrobić się na bóstwo i zadzwoniłem do pokręconego stylisty, który przed ślubem dobierał mi stroje. Facet był totalnie z innego świata, ale gust miał naprawdę dobry. W ciągu godziny zrobił ze mnie mężczyznę godnego okładek najlepszych magazynów o modzie. Jednym słowem cud, miód i orzeszki. Podziękowałem mu wylewnie i godziwie zapłaciłem. Swoja drogą muszę go kiedyś zabrać na zakupy. Jest naprawdę mistrzem w swoim fachu. Patrzyłem w lustro i sam siebie nie poznawałem. Niby nic takiego, a jednak. Dopasowana, ciemnozielona, rozpięta pod szyją koszula i czarne, materiałowe spodnie uwydatniające kształt tyłka. Do tego rozpuszczone niedbale na ramiona miodowe włosy i lśniące z podekscytowania oczy. Uwierzcie, że efekt był niesamowity. Przewiesiłem przez ramię elegancki płaszcz i pojechałem do firmy Dawida. Zaparkowałem i dumnym krokiem wszedłem do ogromnego holu. Podszedłem do recepcjonistki, która na mój widok aż się zapowietrzyła.
- Czy mam zawiadomić męża, że pan przyszedł? – zapytała, trzepocząc rzęsami.
- Nie trzeba, chcę mu zrobić niespodziankę – uśmiechnąłem się do niej, a biedna dziewczyna omal nie spadła z krzesła. – Czy ktoś mógłby mnie zaprowadzić na miejsce? Jestem tutaj pierwszy raz i nie chciałbym się zgubić. – Recepcjonistka skinęła na jednego z ochroniarzy stojących w pobliżu drzwi. Wysoki, postawny mężczyzna poszedł przodem, pokazując mi drogę. Ze wszystkich stron ścigały mnie ciekawskie spojrzenia i gorączkowe szepty. – Zobacz jaki on młodziutki. Czy to na pewno mąż szefa? Śliczny! Nie ma co się dziwić, że facet stracił dla niego głowę. A te pośladki – mniam! Sam był chętnie skonsumował. – Takie i podobne uwagi docierały do mnie powodując, że uszy dosłownie mi płonęły. Starałem się ze wszystkich sił zachować spokój i poważny wyraz twarzy. Kiedy doszedłem pod drzwi gabinetu Dawida, obaj jego sekretarze poderwali się na baczność. Wymoczka nie było. Pewnie jest w środku i wymyśla dla mojego męża kolejne zadania do wykonania.
- Czy jest mój mąż? – zapytałem wyprężonych służbiście mężczyzn.
- Oczywiście, omawiają z panem Mędrkowskim jakąś nową strategię – nazwisko kolegi wypowiedział z nieznacznym skrzywieniem ust. – Widać nie tylko ja nie lubię tego paskuda – podziękowałem grzecznie chłopakom. Przywołałem na twarz beztroski uśmiech i wkroczyłem do jaskini lwa.
- Kto pana tutaj wpuścił? – skoczył mi do gardła od razu sekretarz. Siedzący za biurkiem mąż na mój widok na chwilę zaniemówił. Otaksował mnie spojrzeniem od stóp do głów i na jego usta wpełzną zanany mi uśmieszek. Zwilżył wargi koniuszkiem języka i nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Niech pan nas zostawi samych – rzucił do najwidoczniej wielce niezadowolonego z obrotu sprawy mężczyzny. Kiedy wyszedł, Dawid obrócił się do mnie i mrugnął szelmowsko. – Co cię tu sprowadza Piotrusiu?
- Ostatnio prawie się nie widujemy, dlatego postanowiłem przyjść tutaj i omówić z tobą parę palących problemów – Zamknąłem na klucz drzwi gabinetu. Podszedłem do regału i włączyłem radio. Popłynęła delikatna, nastrojowa muzyka. Po czym usiadłem na biurku przodem do rozpartego w fotelu męża, obserwującego mnie z coraz większym zaciekawieniem. Pokręciłem się trochę nie wiedząc jak zacząć.
- Drogi mężu – przeniosłem się na jego kolana i rozwiązałem mu krawat. – Zacząłeś zaniedbywać swoje obowiązki – przywiązałem nim jego prawy nadgarstek do oparcia fotela. Wyciągnąłem z kieszeni drugi krawat, który kilka dni temu zostawił na moim łóżku. – Doszedłem do wniosku, że to biuro jest jedynym miejscem, w którym można cię dopaść w stanie zdatnym do użytku –Dawid patrzył na mnie coraz bardziej zaskoczony. Przymocowałem jego lewą rękę w takim sam sposób. Wstałem i zrobiłem krok do tyłu, żeby mógł mnie lepiej widzieć. – Ponieważ trochę się na ciebie gniewam, sam sobie wezmę co mi się należy. – Zacząłem rozpinać koszulę w rytm muzyki. Nie zdjąłem jej jednak tylko przejechałem palcami po moich nabrzmiewających sutkach. Westchnąłem lekko z przyjemności. Mężczyzna wlepiał we mnie wzrok jak zahipnotyzowany. – Spójrz jaki jest spragniony– dotknąłem swojego członka, wyraźnie już rysującego się w spodniach – Nie mam zamiaru dłużej robić tego sam – wyciągnąłem pasek i rzuciłem go na ziemię. Widziałem jak Dawid szarpnął się kilka razy usiłując się uwolnić.
- Piotruś, bądź grzeczny i odwiąż mnie – sapnął, najwidoczniej mocno podniecony.
- Nie zasłużyłeś – zsuwałem powoli z bioder spodnie wraz z bielizną, aż opadły na podłogę. Odwróciłem się do niego tyłem kręcąc pupą. – Czuję się bardzo niedopieszczony – pochyliłem się do przodu i oparłem o biurko. Wypiąłem do niego pośladki i zacząłem je wolno masować i podszczypywać. Słyszałem jego przyspieszony, chrapliwy oddech.
- Kochanie, zabijesz mnie – wyjęczał desperacko.
- Jak umrzesz wyjdę za Noaha, a on na pewno nie zostawi mnie na cały tydzień samego – odezwałem się złośliwie. Wyciągnąłem z drugiej kieszeni żel i nawilżyłem nim palce. Delikatnie rozchyliłem półkule i zacząłem krążyć opuszkami wokół drżącej z podniecenia dziurki. Ostrożnie wsunąłem do środka palec rozciągając ściśnięte mięśnie. – Och, jak dobrze – szepnąłem. Krew gwałtownie spłynęła do mojego członka, stawiając go na baczność.
- Kurwa! – szarpnął się z całej siły Dawid, niemiłosiernie tłukąc się przy tym ciężkim fotelem. Uśmiechnąłem się tylko pod nosem i dalej kontynuowałem swoje przedstawienie. Postękując coraz głośniej bawiłem się swoim wejściem dokładając kolejne palce. Kiedy poczułem, że jestem dostatecznie nawilżony odwróciłem się przodem do męża. Stanąłem przed nim tak, aby dobrze mógł zobaczyć prężącą się dumnie męskość. Podszedłem bliżej.
- Potrzebuję odrobinę pomocy – odpiąłem jego spodnie całując go przy tym w gorące wargi. Podniósł biodra, żebym mógł je z niego zsunąć. Usiadłem mu ponownie na kolanach i zacząłem pieścić jego bordowego z podniecenia członka.
- Piotruś – wystękał jęcząc przeciągle – proszę. Ja zaraz… - Uniosłem się i nabiłem na jego twardy jak kamień maszt.
- Och…! – zawył mi do ucha. Powoli, centymetr po centymetrze unosiłem się i opadałem w dół. Czułem wypełniające mnie pulsujące gorąco. Na pewno w żadnym z obiecywanych rajów nie będzie mi lepiej. Przeciągałem tą rozkoszną torturę jak najdłużej się dało. Spojrzałem w zamglone z pożądania oczy męża i uśmiechnąłem się szatańsko. Przyśpieszyłem rytm jednocześnie ocierając się o jego brzuch penisem. Nieznośne gorąco narastało. Ogarnęły mnie obezwładniające dreszcze. Ciało drgnęło w spazmatycznym skurczu i krzycząc przenikliwie wytrysnąłem silnym strumieniem, plamiąc jego koszulę. Natychmiast do mnie dołączył, wołając głośno moje imię, a jego ciepła sperma zalała moje wnętrze. Chwilę odpoczywaliśmy przytuleni do siebie. Jak tylko odrobinę się ogarnąłem, pocałowałem go z przewrotnym uśmieszkiem w usta i uwolniłem z krawatowych więzów. Zwinie odskoczyłem łapiąc po drodze ubranie. Pobiegłem do łazienki i starannie się w niej zaryglowałem. Troszeczkę obawiałem się jego reakcji. Umyłem się, ubrałem i doprowadziłem do porządku. Jak się potem okazało on robił to samo w pomieszczeniu obok. Po kilkunastu minutach wyszedłem powoli rozglądając się ostrożnie dookoła. Dawid siedział z uprzejmym uśmiechem za biurkiem. Elegancki i chłodny jak zwykle.
- Piotrusiu, chyba się mnie nie boisz? – zaczął grzecznie jak typowy brytyjski gentelman.
- Ależ skąd! – powiedziałem cieniej niż zamierzałem i zacząłem przemieszczać się ukradkiem w kierunku drzwi. Już miałem otworzyć i wyjść kiedy rozległ się ironiczny głos Dawida.
- Kochanie, chyba czegoś zapomniałeś – odwróciłem głowę i zobaczyłem w jego dłoni kluczyki do samochodu. Zerknąłem na niego podejrzliwie.
- Rzuć mi je, nie będę ci dłużej przeszkadzał - odezwałem się, starając się wyglądać jak najpoważniej.
- Ależ skarbie, nie chcę ci zrobić krzywdy – powiedział słodko, trochę zbyt słodko. Podbiegłem sprintem do biurka z zamiarem wyrwania mu kluczy i rzucenia się do ucieczki. Niestety był ode mnie szybszy. Przeskoczył mebel i złapał mnie w pasie zanim zdążyłem pisnąć. – Jesteś mój, mały dręczycielu i mam dla ciebie niespodziankę. – Gwałtownym ruchem ręki zgarnął wszystko z biurka na ziemię. Dokumenty, długopisy i inne akcesoria posypały się z łoskotem na parkiet. Pchnął mnie na blat. Leżałem na brzuchu z wypiętym tyłkiem, nogami ledwie dotykając podłogi.  – A teraz zajmiemy się moim palącym problemem – pociągnął mi w dół spodnie, rozsunął pośladki i bez zbędnych ceregieli wszedł we mnie jednym, mocnym pchnięciem.
- Orzesz ty …! – krzyknąłem, czując jak mój penis budzi się z powrotem do życia. Zaczął uderzać we mnie miarowo, jedną ręką trzymając mnie za biodro, a drugą sięgając do niezmiernie zadowolonego z takiego obrotu sprawy członka. Obciągał go sprawnymi ruchami, szybko dążąc do finału.
- Tak więc Piotrusiu, dzisiaj będę mógł przetrwać dzień bez stresu. - Pchnął ostro i trafił w prostatę, wyrywając z mojego gardła przeciągły pisk.
- Mam nadzieję, że to biurko zawsze będzie ci mnie przypominać i za każdym razem jak będziesz tu siedział, zobaczysz mój goły tyłek – rzuciłem złośliwie, głośno dysząc. Zabytkowy mebel skrzypiał i trzeszczał z każdym naszym ruchem. Wreszcie Dawid spiął się, wydał ochrypły okrzyk i osiągnął spełnienie. Czułem jak jego sperma wycieka ze mnie i spływa wzdłuż moich ud. Nadal delikatnie masował mi członka, aż spuściłem się kwiląc jak szczeniak na piękny, perski dywan leżący przed jego biurkiem.- Lepiej to zetrzyj. Jak sprzątaczka zobaczy tę plamę, to zaczną się plotki.
- Piotrusiu, ty chyba zdajesz sobie sprawę, że w tej chwili cały ten budynek nic innego nie robi. Ten gabinet nie jest wyciszony. Zapewniam cię, że nasze zachowanie jest właśnie szeroko komentowane – roześmiał się mąż z satysfakcją, patrząc na ciemne rumieńce wykwitające na moich policzkach.
- Dawid – szepnąłem słabiutko, chowając głowę w ramionach – czy jest tu jakieś tylne wyjście?
- He He. Trochę za późno na dziewicze rumieńce kochanie – porykiwał wesoło, a ja miałem ochotę wkopać się pod podłogę ze wstydu. Jak dopadnę tę głupią Alę, to ją uduszę za wplątanie mnie w ten głupi zakład.
....................................................................................
Betowała kot_w_butach


12 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza?
    Matko, zabiłaś mnie,,, ta Ala jest genialna,,
    ty jesteś genialna, matko, dawno nie piekły mnie tak policzki jak teraz,,, moja kuzynka siedzi obok i piszę lekcję i śmiała się ze mnie, bo co chwilę łapałam się za policzki i piszczałam xD haha
    to było boooskie ;3 Aww,, uwielbiam cię,,
    Twoja Marul;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne... Potwierdza się stara prawda, że zemsta jest słodka. Faktycznie się wyżyłaś seksualnie... Tylko dlaczego ja nie mogę?! I nie uspokajaj mnie. Twoje 'ciepłe' słowa i ten genialny rozdział nie zrekompensują mi braku seksu u mnie w opowiadaniu. Chce... Następny... Rozdział... Aż się zasapałam z wrażenia.
    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie Piotruś jest zbyt pobłażliwy dla Dawida.Cóż, może dlatego, że mam inne przekonania co do traktowania chłopaka jak tak postępuje jak nasz kochany Dawidek.
    Należałaby się mu kara, jakby nie patrząc to dostał nagrodę.
    Jednak muszę powiedzieć, że notka wyszła Ci cudownie.

    OdpowiedzUsuń
  4. boże boże boże!!! cudowny rozdział!!!! ;3 taki... mrrr ;D
    nie mogę się doczekać nn ;)


    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudo po prostu:) Aż czytałam kilka razy ale Eterna ma racje to była nagroda a nie kara. Chociaż cieszę się że między nimi lepiej to mają jeszcze dużo do obgadanie i powinni to zrobić. Nie mniej jednak rozdział bardzo mi się podobał taki specjalnie dla zboczuszków:) Dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham cie za te wspaniałe fapfap *q* <333

    OdpowiedzUsuń
  7. haha za późno na dziewice rumieńce ;D
    ah ten Piotruś <3

    OdpowiedzUsuń
  8. chcę więcej Piotrusia, nonono! <3
    a rozdział wspaniały, co chwilę piszczałam z uciechy!
    P.S Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    xoxo,
    Sassy
    http://nancyboyyaoi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie też się baaaardzo rozdzialik podobał. Wyśmienicie smakował. xD
    Nie lubię różu. Nie i tyle. Ale gówno mnie obchodzi Twoje tło na tym blogu, bo przyszłam tutaj czytać, a nie oglądać na nim kolorki. Amen.
    Ala jest zajebista! Normalnie będę wielbić dziewczynę za to co ona z Piotrkiem robi. Cud, miód i orzeszki.
    Nasz młody 'Pan wpadka" musiał wyglądać nieziemsko. Dlaczego on ma męża?
    Wpakował mu się do biura! A te szepty: "Sam bym skonsumował". Oj biedny, biedny. Trza było nie pić tyle. :)
    Mędrkowski. Nie chciałabym teraz obrazić nikogo, kto ma tak na nazwisko, ale wręcz nie mogłam się powstrzymać od śmiech. W tym momencie to nazwisko pasowało jak bita śmietana do truskawek. Popostu inaczej by się nie dało. Mhwahahahahaha!
    Piotrek zrobił striptisssssssssss!! Wow! Biedny Dawid. Choć muszę powiedzieć, że nie podobała mi się ta 'kara'. Moim zdaniem kara to mogłaby być, jakby go Poitrek przeleciał i zostawił na jakimś zebraniu, czy co on tam ma, by siedział na tym obolałym dupsku. Jak Ci pasuje moja wersja? Choć muszę przyznać, że akcja bła niezła. Cicha woda brzegi rwie, co?
    Tak się zastanawiłam ile osób ich słyszało, kiedy powiedział, że biuro nie jest wyciszone. Normalnie jak w zegarku. Ja myślę o tym, że będą na językach, a ty mi wyskakujesz, że biuro nie wyciszone było. xD "Za późno na dziewicze rumieńce" - tutaj to się ukwikałam na śmierć.
    Choć jestem na Ciebie zła. Nie wiesz za co? To ja Ci powiem. Mianowicie. DLACZEGO PRZERYWASZ W TAKIM MOMENCIE?!?!?! Dlaczego, ja się pytam? Dalczego nas na to skazujesz! To jest jakbyś dzieciakowi z Afryki dała chleb powąchać i wziąć go potem spowrotem! Dlaczego to robisz??
    Czekam na kolejny rozdział. Szybko.
    Do kolejnego!
    ~Tirea

    OdpowiedzUsuń
  10. Szczerze Ci powiem że dzisiaj przeczytałam całe twoje opowiadanie... I jest fantastyczne!!! Kiedy czyta się twoją historię, czuje się ogrom uczuć... Bohaterowie są barwni i charyzmatyczni... Alę po prostu ubóstwiam... Piotrek i te jego słodkie reakcje są nieziemskie... A chorobliwie zazdrosny Dawid jest boski... Bardzo ciekawie opisujesz sceny erotyczne... Nie wiem jak inne czytelniczki ale ja mam bardzo bujną wyobraźnię, więc czytając poszczególne odcinki miałam wrażenie że oglądam kolejne odcinki serialu...

    P{ozdrawiam cieplutko, czekam na następny odcinek i życzę mega weny:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie no rewelacja czytam to opowiadanie od początku i jestem w szoku a chwilami zaczynam się śmiać oni są niesamowici oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejeczka,
    wspaniale, no nie rewelacja, brawo Piotrusiu z Alą lepiej nie zakładać się... ale... ale wygrałeś... pięknie Dawida urządziłeś, ale czemu i on musi być górą zawsze...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń