Miałem
dzisiaj prawie osiem godzin wykładów. Muszę przyznać, że większość z nich
przespałem. W dodatku w dziwnej, niewygodnej pozycji, wisząc jednym pośladkiem
nad podłogą, a drugi opierając na brzegu stołka. Dlaczego w ten sposób? O to
musicie zapytać tego szalonego zboczeńca Dawida. Uprawialiśmy dziki seks przez
większość nocy. Pozwolił mi zasnąć dopiero kiedy już świtało. Najciekawsze jest
to, że kiedy ja rano z wielkim trudem zwlokłem się z łóżka, zastałem go w
kuchni rześkiego i wesolutkiego jak skowronek na wiosnę. Zlustrował z góry na
dół moją zmaltretowaną sylwetkę i uśmiechnął się szeroko z ogromnym
zadowoleniem. - Skąd ten drań bierze
siły? Może on nie jest człowiekiem?
Wreszcie
nastąpił upragniony koniec męczarni. Mieliśmy właśnie długą przerwę i
siedzieliśmy w szkolnym barze. Ala z Maćkiem przyglądali mi się ze
współczuciem.
- Chłopie,
jak tak ma wyglądać życie małżeńskie, to ja się wypisuję – przyjaciel poklepał
mnie po plecach. – Masz minę jakbyś przeszedł przez siedem piekieł.
- Co masz na
rękach Piotrek? – zapytała ciekawska jak zwykle dziewczyna.
- To
skórzane bransoletki. Ogromnie modne ostatnio w Londynie – pokazałem jej
nadgarstki oplecione misternymi rzemykami z ponawlekanymi, drobnymi koralikami.
- Fajne, ja
też chce takie.
- Przyniosę ci.
Mam jeszcze kilka w domu – odetchnąłem z ulgą, że zaprzestała drążenia tego
tematu. Miałem paskudne sińce po kajdankach i jakoś musiałem je ukryć. Nie
chciałem, aby przyjaciele pomyśleli, że mąż się nade mną znęca.
- Byliście
na jakiejś dłuższej imprezie czy coś? Faktycznie jesteś zmaltretowany jakbyś
przebalował całą noc – Ala przyglądała mi się podejrzliwie.
- Gdybyś
przećwiczyła w jedną noc wszystkie pozycje z Kamasutry, to też byś tak
wyglądała – wypaliłem znienacka zaskakując samego siebie.
- Biedactwo
– pogłaskała mnie po głowie z fałszywym współczuciem. – To dlatego tak się
kręciłeś na krześle. Musiałeś nieźle wyeksploatować tyłek. –
roześmiała się dziewczyna, a ten bałwan Maciek jej zawtórował, zamiast wykazać
się męską solidarnością. Żartowaliśmy i wygłupialiśmy się zupełnie nie
zwracając uwagi, co się dzieje na Sali. Dopiero po kilku minutach
zorientowaliśmy się, że nagle zrobiło się zupełnie cicho. Odwróciliśmy się na
krzesłach i naszym oczom ukazało się niecodzienne zjawisko. W drzwiach Sali stało
trzech cudzoziemców ubranych w białe, tradycyjne stroje arabskie. Stojący w
środku trzymał w rękach ogromny bukiet czerwonych róż, dwaj pozostali nieśli
wielkie kosze pełne słodko pachnących płatków kwiatów. Szli wolno w stronę
naszego stolika. Mężczyzna z wiązanką podszedł do nas i ukłonił się nisko.
- Czy mam
przyjemność rozmawiać z panem Piotrem Czarnoryskim? – zapytał, wbijając we mnie
czarne oczy.
- To ja –
odezwałem się niepewnie. Wstałem, zastanawiając się jednocześnie w jaką to
kabałę się znowu wplątałem. Mężczyzna rzucił mi do stóp kwiaty i uklęknął
pochylając nisko głowę.
- Mój pan
Noah Al.’Salid prosi cię panie o chwilę rozmowy – uśmiechnął się i wskazał ręką
na drzwi. Faceci z koszami ustawili się po obu naszych stronach i zaczęli mi
sypać płatki kwiatów pod nogi. Spojrzałem na nich zaskoczony. Zrobiłem się cały
czerwony na twarzy. Nie było w barze osoby, która nie zainteresowała by się tym
przedstawieniem. – Jeny, ja tu robię za
miejscowe kino i teatr w jednym! Ale wstyd! - Musiałem mieć bardzo niemądrą
minę, bo mój towarzysz po chwili wahania odezwał się ponownie. – To, aby umilić
ci drogę panie. Książę uznał, że ktoś tak niezwykły, nie może stąpać tą samą
ścieżką co zwykli śmiertelnicy. Wyszliśmy z sali w zupełnej ciszy. Nikt nie
ośmielił się nawet kichnąć. Na parkingu przed uczelnią czekał na mnie Noach
oparty o drzwiczki czerwonego, sportowego samochodu. Na widok jego
uśmiechniętej gęby zawrzała we mnie krew. –
Co ten kretyn sobie myśli? Zrobił ze mnie pośmiewisko na cały uniwerek! Jak ja się
jutro ludziom na oczy pokażę? Jak się o tym Dawid dowie to zrobi mi powtórkę z
Kamasutry! – Podszedłem do niego prychając ze złości i dźgnąłem go
wskazującym palcem prosto w pierś.
- Powiedz mi
człowieku, czy w twoim kraju znają takie coś jak telefon?! – krzyknąłem na
niego mocno wkurzony. – Nie mogłeś normalnie zadzwonić, tylko musiałeś odprawić
ten cały cyrk? Wiesz jak wścieknie się mój mąż?
- Nie
gniewaj się o najcenniejszy z klejnotów. Chciałem tylko zaprosić cię na moje
urodziny. Jesteś dla mnie kimś ważnym, więc dlatego robię to osobiście. Inni
goście zostali powiadomieni listownie –
ujął moją rękę i zanim się pozbierałem ucałował koniuszki moich palców. – Sama
twoja obecność będzie najwspanialszym prezentem jaki otrzymam tego dnia. – Nie
czekając na odpowiedź wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon. Tymczasem
ja stałem na kwiatowej ścieżce z płatkami we włosach, z kompletnie ogłupiałą
miną. Dość długo nie mogłem wykrztusić ani słowa. Ocknąłem się dopiero, kiedy
ktoś klepnął mnie w ramię.
- Piotrek,
co to za wariat? – zapytała Ala potrząsając mną gwałtownie.
- Musi być
nieźle nadziany, bo autko miał z najwyższej półki – westchnął zazdrośnie
Maciek. – Ty chyba masz wmontowany jakiś magnes przyciągający bogatych facetów.
- Odczepcie
się – wystękałem z trudem – to biznesowy partner Dawida. Wbija we mnie te niebieskie oczyska i gada kompletne bzdury. W dodatku jest wyjątkowo łatwopalny. Na
drugim spotkaniu omal mi się nie oświadczył. Przyczepił się do mnie jak rzep.
Znowu będę miał przechlapane.
- Jeśli to
jest czyjś partner, to raczej twój. Kumpli z pracy raczej nikt nie całuje w
rękę i nie obrzuca różami – zachichotała niepoprawna dziewczyna. – Ale się
gościu nakręcił. Ja bym na twoim miejscu nie zostawała z nim sam na sam.
………………………………………………………………………
Dwa dni
później stałem przed lustrem w swojej sypialni i ubierałem się najwolniej jak
potrafiłem. Okazało się, że Dawid też dostał zaproszenie na tą imprezę
urodzinową. Błagałem go, żebyśmy tam nie szli, ale był nieugięty. Westchnąłem
ciężko i zacząłem wiązać krawat. Poprawiłem bransoletki na nadgarstkach.
Wyglądały nieco dziwnie w połączeniu z eleganckim strojem, ale co tam i tak
wszyscy myślą, że jestem lekko stuknięty. Miałem złe przeczucia co do tego
balu. Niestety, nie udało mi się z niego wykręcić choć wielokrotnie próbowałem.
- Piotrek,
robisz to beznadziejnie – Dawid stanął za mną, objął mnie ramionami i poprawił
mi krzywo zawiązany węzeł.
- Proszę
zrezygnujmy! Powiemy, że dostałeś niestrawności, a ja muszę cię pielęgnować –
jęknąłem.
- Przestań!
Trzeba było go nie zachęcać! Nie możemy nie iść, bo poczyta nam to za afront.
Nie chcę mieć w nim wroga – spokojnie odparł Dawid.
- Przecież
ci mówiłem, że spotkałem go przypadkowo i poszliśmy na kawę. Co w tym było
niestosownego? – tłumaczyłem cierpliwie.
- Nie wiem,
ty mi powiedz co mu zrobiłeś, że tak o ciebie zabiega. Nie było mnie
przy tym – odparł chłodno mąż.
- Dlaczego
ty mi nie ufasz? Nigdy nie dałem ci powodu, abyś we mnie zwątpił? – zaczynał
mnie naprawdę denerwować swoim oślim uporem i bezpodstawną zazdrością.
- Nie?! To
przypomnij sobie wieczór kawalerski! Gdybym cię nie wyciągnął z tego błota,
jeszcze kilka minut i pieprzył byś się z
tymi tancerzami – warknął do mnie groźnie.
- Dawid za
kogo mnie masz? Naprawdę myślisz, że jestem taki płytki? Dobrze wiesz, że
byłeś moim pierwszym mężczyzną! – tym razem naprawdę mnie wyprowadził z
równowagi. Zacisnąłem usta i nie odezwałem się więcej ani słowem. W milczeniu
wsiedliśmy do samochodu. Droga do domu Noaha niezmiernie mi się dłużyła. Znowu
się pokłóciliśmy. Po powrocie musimy sobie wszystko do końca wyjaśnić. Tak
dłużej nie może być.
……………………………………………………………………………
Przyjęcie
odbywało się w pięknym wschodnim pałacyku. Przepych emanował z każdego kąta.
Widać było, że gospodarz nie liczy się z pieniędzmi. Wszędzie bogate zdobienia,
marmury, antyczne rzeźby i cenne obrazy. Goście
zebrani w ogromnej sali bankietowej z zachwytem komplementowali wystrój
wnętrz. Pod ścianami ustawiono stoły wprost uginające się od wszelakich
przysmaków. Pomiędzy nimi uwijała się świetnie wyszkolona służba. Nowo przybyli
podchodzili kolejno do pana domu, witając się z nim składali życzenia i
podawali prezenty, które składano na przeznaczonym do tego stole. Na szczęście
obyło się bez żadnych sensacji. Kiedy przyszła nasza kolej Noah nie omieszkał się
wykorzystać odrobinę sytuacji. Przytrzymał moją dłoń o wiele dłużej, niż to
było konieczne podczas składania gratulacji. Pieszczotliwie przesunął po niej
palcami patrząc mi prosto w oczy przewiercał mnie gorejącymi źrenicami. Dawid
na ten widok parsknął niegrzecznie i kładąc mi dłoń na ramieniu pociągnął mnie
za sobą, robiąc miejsce dla innych gości. Zazdrosny mąż nie odstępował mnie ani
na krok. W sumie, to byłem z tego nawet zadowolony. Wiedziałem, że w jego
obecności jestem bezpieczny. Trochę się bałem do czego może posunąć się książę,
gdybyśmy zostali sami. Nie doceniłem jednak jego sprytu. W końcu zrobiło mi się
gorąco. Zmęczony gwarem i głośną muzyką wymknąłem się do sąsiedniej sali, gdzie
serwowano słodycze i chłodzące napoje. Było tu tylko kilka osób. Osunąłem się
na najbliższą kanapę ze słabym drinkiem w dłoni. Prawdę mówiąc marzyłem o
powrocie do domu. Tej nocy też nie spałem za wiele i zmęczenie zaczęło dawać
znać o sobie. Obok mnie jak zaczarowany pojawił się Noah. – Jak temu draniowi udało się mnie wypatrzyć w
tym tłumie? Co teraz mam zrobić? Uciekać? Zostać? – W głowie powstał mi
niezły zamęt. Wyczerpany i lekko wstawiony nie miałem siły się z nim spierać. –
Gdzie u licha podział się Dawid kiedy go
potrzebuję? – zacząłem rozglądać się po komnacie.
- Szukasz
męża? – zapytał rozbawiony książę. – Czyżbyś się mnie obawiał słodki?
- Ee.. nie…
skądże – wydukałem niepewnie, odsuwając się od niego na drugi koniec kanapy.
Niestety nie dość szybko, bo udało mu się schwycić mnie za nadgarstek. Syknąłem
przeciągle i skrzywiłem się z bólu, bo oczywiście trafił na największego
siniaka.
- Co się
stało? – wbił we mnie uważne spojrzenie, a nie doczekawszy się odpowiedzi
zaczął oglądać mój przegub. – Boże,
przecież nie powiem mu, że bzykaliśmy się do upadłego w nieco perwersyjny
sposób! Jak mam mu to wytłumaczyć? – myślałem gorączkowo. Musiałem nieco zblednąć
na twarzy, a on niestety, fałszywie to odczytał.
- Piotrek,
czy Dawid cię bije? Ten potwór śmiał podnieść na ciebie rękę?! – Widziałem jak jego
oczy zaczynają płonąć. Przystojną twarz wykrzywiał coraz większy gniew.
- To nie
tak! O czym ty mówisz?– starałem się go uspokoić, ale on już przestał mnie
słuchać. Jednym szarpnięciem postawił mnie na nogi i przytulił do siebie.
- Nie pozwolę
na to, nigdy już cię nie dotknie! – mówił spokojnie, a zimna furia w jego
głosie przeraziła mnie o wiele bardziej niż krzyk. Zdenerwowany niebezpiecznym
obrotem, jaki przybrały sprawy, nie zwracałem uwagi na otoczenie. I to był
jeden z największych błędów jaki popełniłem tej nocy. Dawid podszedł do nas
cicho z tyłu i brutalnie wyszarpnął moją rękę z jego dłoni. Noah na jego widok
tylko warknął, jak wygłodzona bestia i ruszył do ataku. Uderzył go pięścią
prosto w nos. Mąż natychmiast zalał się krwią, ale nie pozostał dłużny. Podbił
mu oko zanim tamten zdążył drgnąć.
-
Natychmiast przestańcie! – wrzasnąłem na nich, ale chyba nawet mnie nie
usłyszeli okładając się pięściami z wściekłością i obrzucając nawzajem
wyzwiskami.
- Ty synu
skarlałego wielbłąda, jak śmiesz dobierać się do mojego męża! – darł się Dawid,
uderzając przeciwnika kolanem w przyrodzenie. Tamten aż zwinął się z bólu.
- Ja ci dam
wielbłąda popierdolony sadysto! Poczuj jak smakuje to, co serwujesz w domu –
Noach kopnął do w brzuch. Rzuciłem się między nich, bojąc się, że się
pozabijają. Nie był to jednak dobry pomysł, zostałem odepchnięty i wylądowałem
z poobijanym tyłkiem na ziemi. Wkrótce otoczyła nas spora grupa gapiów, która
rosła z każdą chwilą. Niektórzy próbowali nas rozdzielić i zostali wciągnięci w
wir działań, że tak powiem, wojennych. Zaczęła się karczemna bijatyka.
Elegancka uczta zamieniła się w pijacką burdę. Nie trwało to długo, bo po
kilkunastu minutach naparzania rozdzieliła nas policja. Oczywiście, jak
myślicie kogo wskazano jako prowodyrów całej awantury? We trójkę wylądowaliśmy
na komisariacie. Skuci kajdankami jak prawdziwi przestępcy siedzieliśmy w
milczeniu na ławce pośród innych pechowców, którzy tej nocy zbytnio zabalowali.
Żaden z nas nie przypominał już eleganckiego dżentelmena sprzed kilku
godzin. Obtargani, brudni i zakrwawieni przedstawialiśmy istny obraz nędzy i
rozpaczy. Czekaliśmy jakiś kwadrans, kiedy wreszcie pojawił się jakiś młody
posterunkowy i zaprowadził nas do swojego przełożonego. Usiedliśmy grzecznie
nie śmiejąc spojrzeć siedzącemu za
biurkiem mężczyźnie w oczy. Z tyłu za nim, drugi policjant notował każde
nasze słowo.
- Rozkuj ich
– rzucił do chłopaka przełożony. Kiedy kajdanki opadły zlustrował nas od stóp
do głów i pokręcił z niedowierzaniem głową. – Powiedzcie mi panowie jak to się
stało, że doprowadziliście się do takiego stanu? Jak ludzie o takim statusie
społecznym mogli zrobić z siebie podobne widowisko? Patrzę na was i nie mogę
uwierzyć w to co widzę. Nawet nie jesteście pijani. Dzisiaj jest sobota i jak
zwykle mamy sporo pracy, ale żeby synowie pochodzący z elitarnych rodzin
naparzali się jak ulicznicy dawno nie widziałem. – Cierpliwie czekał na jakąś
odpowiedź z naszej strony, ale jakoś nikt nie kwapił się do rozmowy.
Westchnąłem ciężko i rumieniąc się zacząłem opowiadać.
- Bardzo
przepraszamy za całą awanturę. To było zwyczajne nieporozumienie – odezwałem
się cicho.
- Jakie
nieporozumienie? – wrzasnął Noah. –Sam widziałem ślady od kajdanek na twoich
nadgarstkach! Panie kapitanie, on po prostu boi się przyznać, że to zwierzę –
warknął w kierunku Dawida – się nad nim znęca.
- Co ty
pieprzysz idioto! To ty cały czas kręcisz się przy Piotrku i usiłujesz rozbić
nasz związek! – krzyknął zdenerwowany mąż.
- Ciiiszaaa!
– ryknął policjant i wszyscy umilkli. – Mów chłopcze – zwrócił się do mnie –
skąd masz te ślady na rękach? Tutaj nic ci nie grozi.
- Nie mam
odwagi – zarumieniłem się po same uszy.
- Dziecko,
pracuję tu od trzydziestu lat i uwierz mi niewiele jest mnie w stanie zadziwić
– odezwał się uspokajająco kapitan.
- Te
siniaki, to rzeczywiście powstały od kajdanek – zacząłem, jąkając się co drugie
słowo.
- A nie
mówiłem! – krzyknął Noah.
- Ale to
były takie z futerkiem, no wie pan, z sex shopu – wyszeptałem, czerwieniejąc
jeszcze bardziej. - Trochę się wcześniej posprzeczaliśmy z powodu tego pana i
rozładowaliśmy emocje w łóżku. Zabawa trwała cała noc. Chwilami było naprawdę
ostro, a jak znaleźliśmy książeczkę z pozycjami, to całkiem nas poniosło.
Założyliśmy się kto kogo przetrzyma. Nad ranem padliśmy z wyczerpania. To co
tak zdenerwowało Noaha, to po prostu ślady po tamtej nocy. Nie dał mi jednak
dojść do słowa , ale od razu rzucił się do bijatyki. W skrócie to wszystko,
proszę pana – zerknąłem na niego nieśmiało ogromnie zmieszany. Miałem ochotę
zapaść się pod ziemię. Widziałem iskierki rozbawienia zapalające się w szarych
oczach kapitana.
- Trzeba
przyznać, ze to była niezmiernie barwna i pouczająca opowieść – widziałem jak
kąciki jego ust zaczynają drgać. – Ciekawe tylko dlaczego musiałem jej
wysłuchać z ust tego chłopca, a żaden z obecnych tu panów, nie miał dość jaj
żeby to zrobić?
.............................................................................
Betowała kot_w_butach
Kocham, kocham, kocham.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc po ostatnim odcinku miałam niezłą chętkę na sporą dawkę perwersji, więc się trochę rozczarowałam, ale i tak nadal ubóstwiam to opowiadanie.
Noah jest wkurzający i to nawet bardzo. Taka irytująca przylepa. Ja to bym chyba nie wyrobiła i go porządnie kopnęła w dupę. Oczywiście gdybym była na miejscu naszego drogiego Piotrusia z obolałym tyłkiem. (:
To Dawid powinien tłumaczyć te ślady na nadgarstkach policjantowi, a nie ten biedaczek. Co za mąż...
haha to było niesamowite,, szkoda, że David oberwał a Noah powinien się zbierać z podłogi tydzień,, grr, nie podoba mi się ten typ, plus David powinien ufać Piotrkowi, obaj zasłużyli na karę.,. Mój biedny Piotruś,,, maleństwo moje,, - tula-
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko ;3
Twoja Maru;3
więcej więcej *q* <3 ce więcej fapfap ^q^ I <3 to opo @.@
OdpowiedzUsuńRozdział świetny:) I było przyjęcie. A ten komisariat i opowieść Piotrka, mam nadzieje że następny rozdział zaczniesz w momencie w którym skończyłaś ten bo to może być niezłe:) No i niech ten Dawid się w końcu opamięta bo zacznę kibicować nowemu związkowi. Dużo weny i poproszę szybciutko o next:)
OdpowiedzUsuńhehe no żaden z panów nie miał jaj i Piotruś wyskoczył ze swoimi zeznaniami hehe ^^
OdpowiedzUsuńjak opowiadał to, to aż się śmiałam na głos hehe on jest taki słodki! <3
I love it!!!
OdpowiedzUsuńPiotr jest fantastyczny. I ilu ma adoratorów. A tka niedawno był hetero. Teraz faceci o niego walczą, a on jeszcze musi opowiadać takie intymne rzeczy na komisariacie. :D
OdpowiedzUsuńczemu ominęłąś całą noc ?? ;c miałam na nią taka ochotę ;P i jeszzce Piotrek takie rzeczy na komisariacie! ciekawe jak ten policjant spisze sprawozdanie ze sprawy!hahahaha
OdpowiedzUsuńMagnolia
Aaaaaaa, to jest najzajebistsze opowiadanie z najzajebistszych! Merlinie, dziewczyno, KOCHAM CIĘ!!! Rozpływam się *__* <3 ^^ ;3 Jesteś niesamowita ! Jak Piotrek opowiadał to na komisariacie, to śmiałam się na cały dom, dobrze że byłam sama XDD
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Czeka na kolejną część... Zastanawiam sie jak to się skończy. Zapraszam do mnie http://my-yaoi-world.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTutaj Noahowi oczy z niebieskich zrobiły się czarne.
OdpowiedzUsuńOki znalazłam i zmieniłam.
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, haha nasz książe zabiega o piotrusia i to w cudowny sposob... a ta bijatyka, ludzie o takim stusie a tutaj takie coś...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka