poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 18


Miałem dzisiaj prawie osiem godzin wykładów. Muszę przyznać, że większość z nich przespałem. W dodatku w dziwnej, niewygodnej pozycji, wisząc jednym pośladkiem nad podłogą, a drugi opierając na brzegu stołka. Dlaczego w ten sposób? O to musicie zapytać tego szalonego zboczeńca Dawida. Uprawialiśmy dziki seks przez większość nocy. Pozwolił mi zasnąć dopiero kiedy już świtało. Najciekawsze jest to, że kiedy ja rano z wielkim trudem zwlokłem się z łóżka, zastałem go w kuchni rześkiego i wesolutkiego jak skowronek na wiosnę. Zlustrował z góry na dół moją zmaltretowaną sylwetkę i uśmiechnął się szeroko z ogromnym zadowoleniem. - Skąd ten drań bierze siły? Może on nie jest człowiekiem? 
Wreszcie nastąpił upragniony koniec męczarni. Mieliśmy właśnie długą przerwę i siedzieliśmy w szkolnym barze. Ala z Maćkiem przyglądali mi się ze współczuciem.
- Chłopie, jak tak ma wyglądać życie małżeńskie, to ja się wypisuję – przyjaciel poklepał mnie po plecach. – Masz minę jakbyś przeszedł przez siedem piekieł.
- Co masz na rękach Piotrek? – zapytała ciekawska jak zwykle dziewczyna.
- To skórzane bransoletki. Ogromnie modne ostatnio w Londynie – pokazałem jej nadgarstki oplecione misternymi rzemykami z ponawlekanymi, drobnymi koralikami.
- Fajne, ja też chce takie.
- Przyniosę ci. Mam jeszcze kilka w domu – odetchnąłem z ulgą, że zaprzestała drążenia tego tematu. Miałem paskudne sińce po kajdankach i jakoś musiałem je ukryć. Nie chciałem, aby przyjaciele pomyśleli, że mąż się nade mną znęca.
- Byliście na jakiejś dłuższej imprezie czy coś? Faktycznie jesteś zmaltretowany jakbyś przebalował całą noc – Ala przyglądała mi się podejrzliwie.
- Gdybyś przećwiczyła w jedną noc wszystkie pozycje z Kamasutry, to też byś tak wyglądała – wypaliłem znienacka zaskakując samego siebie.
- Biedactwo – pogłaskała mnie po głowie z fałszywym współczuciem. – To dlatego tak się kręciłeś na krześle. Musiałeś nieźle wyeksploatować tyłek. – roześmiała się dziewczyna, a ten bałwan Maciek jej zawtórował, zamiast wykazać się męską solidarnością. Żartowaliśmy i wygłupialiśmy się zupełnie nie zwracając uwagi, co się dzieje na Sali. Dopiero po kilku minutach zorientowaliśmy się, że nagle zrobiło się zupełnie cicho. Odwróciliśmy się na krzesłach i naszym oczom ukazało się niecodzienne zjawisko. W drzwiach Sali stało trzech cudzoziemców ubranych w białe, tradycyjne stroje arabskie. Stojący w środku trzymał w rękach ogromny bukiet czerwonych róż, dwaj pozostali nieśli wielkie kosze pełne słodko pachnących płatków kwiatów. Szli wolno w stronę naszego stolika. Mężczyzna z wiązanką podszedł do nas i ukłonił się nisko.
- Czy mam przyjemność rozmawiać z panem Piotrem Czarnoryskim? – zapytał, wbijając we mnie czarne oczy.
- To ja – odezwałem się niepewnie. Wstałem, zastanawiając się jednocześnie w jaką to kabałę się znowu wplątałem. Mężczyzna rzucił mi do stóp kwiaty i uklęknął pochylając nisko głowę.
- Mój pan Noah Al.’Salid prosi cię panie o chwilę rozmowy – uśmiechnął się i wskazał ręką na drzwi. Faceci z koszami ustawili się po obu naszych stronach i zaczęli mi sypać płatki kwiatów pod nogi. Spojrzałem na nich zaskoczony. Zrobiłem się cały czerwony na twarzy. Nie było w barze osoby, która nie zainteresowała by się tym przedstawieniem. – Jeny, ja tu robię za miejscowe kino i teatr w jednym! Ale wstyd! - Musiałem mieć bardzo niemądrą minę, bo mój towarzysz po chwili wahania odezwał się ponownie. – To, aby umilić ci drogę panie. Książę uznał, że ktoś tak niezwykły, nie może stąpać tą samą ścieżką co zwykli śmiertelnicy. Wyszliśmy z sali w zupełnej ciszy. Nikt nie ośmielił się nawet kichnąć. Na parkingu przed uczelnią czekał na mnie Noach oparty o drzwiczki czerwonego, sportowego samochodu. Na widok jego uśmiechniętej gęby zawrzała we mnie krew. – Co ten kretyn sobie myśli? Zrobił ze mnie pośmiewisko na cały uniwerek! Jak ja się jutro ludziom na oczy pokażę? Jak się o tym Dawid dowie to zrobi mi powtórkę z Kamasutry! – Podszedłem do niego prychając ze złości i dźgnąłem go wskazującym palcem prosto w pierś.
- Powiedz mi człowieku, czy w twoim kraju znają takie coś jak telefon?! – krzyknąłem na niego mocno wkurzony. – Nie mogłeś normalnie zadzwonić, tylko musiałeś odprawić ten cały cyrk? Wiesz jak wścieknie się mój mąż?
- Nie gniewaj się o najcenniejszy z klejnotów. Chciałem tylko zaprosić cię na moje urodziny. Jesteś dla mnie kimś ważnym, więc dlatego robię to osobiście. Inni goście zostali powiadomieni listownie  – ujął moją rękę i zanim się pozbierałem ucałował koniuszki moich palców. – Sama twoja obecność będzie najwspanialszym prezentem jaki otrzymam tego dnia. – Nie czekając na odpowiedź wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon. Tymczasem ja stałem na kwiatowej ścieżce z płatkami we włosach, z kompletnie ogłupiałą miną. Dość długo nie mogłem wykrztusić ani słowa. Ocknąłem się dopiero, kiedy ktoś klepnął mnie w ramię.
- Piotrek, co to za wariat? – zapytała Ala potrząsając mną gwałtownie.
- Musi być nieźle nadziany, bo autko miał z najwyższej półki – westchnął zazdrośnie Maciek. – Ty chyba masz wmontowany jakiś magnes przyciągający bogatych facetów.
- Odczepcie się – wystękałem z trudem – to biznesowy partner Dawida. Wbija we mnie te niebieskie oczyska i gada kompletne bzdury. W dodatku jest wyjątkowo łatwopalny. Na drugim spotkaniu omal mi się nie oświadczył. Przyczepił się do mnie jak rzep. Znowu będę miał przechlapane.
- Jeśli to jest czyjś partner, to raczej twój. Kumpli z pracy raczej nikt nie całuje w rękę i nie obrzuca różami – zachichotała niepoprawna dziewczyna. – Ale się gościu nakręcił. Ja bym na twoim miejscu nie zostawała z nim sam na sam.
………………………………………………………………………

Dwa dni później stałem przed lustrem w swojej sypialni i ubierałem się najwolniej jak potrafiłem. Okazało się, że Dawid też dostał zaproszenie na tą imprezę urodzinową. Błagałem go, żebyśmy tam nie szli, ale był nieugięty. Westchnąłem ciężko i zacząłem wiązać krawat. Poprawiłem bransoletki na nadgarstkach. Wyglądały nieco dziwnie w połączeniu z eleganckim strojem, ale co tam i tak wszyscy myślą, że jestem lekko stuknięty. Miałem złe przeczucia co do tego balu. Niestety, nie udało mi się z niego wykręcić choć wielokrotnie próbowałem.
- Piotrek, robisz to beznadziejnie – Dawid stanął za mną, objął mnie ramionami i poprawił mi krzywo zawiązany węzeł.
- Proszę zrezygnujmy! Powiemy, że dostałeś niestrawności, a ja muszę cię pielęgnować – jęknąłem.
- Przestań! Trzeba było go nie zachęcać! Nie możemy nie iść, bo poczyta nam to za afront. Nie chcę mieć w nim wroga – spokojnie odparł Dawid.
- Przecież ci mówiłem, że spotkałem go przypadkowo i poszliśmy na kawę. Co w tym było niestosownego? – tłumaczyłem cierpliwie.
- Nie wiem, ty mi powiedz co mu zrobiłeś, że tak o ciebie zabiega. Nie było mnie przy tym – odparł chłodno mąż.
- Dlaczego ty mi nie ufasz? Nigdy nie dałem ci powodu, abyś we mnie zwątpił? – zaczynał mnie naprawdę denerwować swoim oślim uporem i bezpodstawną zazdrością.
- Nie?! To przypomnij sobie wieczór kawalerski! Gdybym cię nie wyciągnął z tego błota, jeszcze kilka minut i  pieprzył byś się z tymi tancerzami – warknął do mnie groźnie.
- Dawid za kogo mnie masz? Naprawdę myślisz, że jestem taki płytki? Dobrze wiesz, że byłeś moim pierwszym mężczyzną! – tym razem naprawdę mnie wyprowadził z równowagi. Zacisnąłem usta i nie odezwałem się więcej ani słowem. W milczeniu wsiedliśmy do samochodu. Droga do domu Noaha niezmiernie mi się dłużyła. Znowu się pokłóciliśmy. Po powrocie musimy sobie wszystko do końca wyjaśnić. Tak dłużej nie może być.
……………………………………………………………………………

Przyjęcie odbywało się w pięknym wschodnim pałacyku. Przepych emanował z każdego kąta. Widać było, że gospodarz nie liczy się z pieniędzmi. Wszędzie bogate zdobienia, marmury, antyczne rzeźby i cenne obrazy. Goście  zebrani w ogromnej sali bankietowej z zachwytem komplementowali wystrój wnętrz. Pod ścianami ustawiono stoły wprost uginające się od wszelakich przysmaków. Pomiędzy nimi uwijała się świetnie wyszkolona służba. Nowo przybyli podchodzili kolejno do pana domu, witając się z nim składali życzenia i podawali prezenty, które składano na przeznaczonym do tego stole. Na szczęście obyło się bez żadnych sensacji. Kiedy przyszła nasza kolej Noah nie omieszkał się wykorzystać odrobinę sytuacji. Przytrzymał moją dłoń o wiele dłużej, niż to było konieczne podczas składania gratulacji. Pieszczotliwie przesunął po niej palcami patrząc mi prosto w oczy przewiercał mnie gorejącymi źrenicami. Dawid na ten widok parsknął niegrzecznie i kładąc mi dłoń na ramieniu pociągnął mnie za sobą, robiąc miejsce dla innych gości. Zazdrosny mąż nie odstępował mnie ani na krok. W sumie, to byłem z tego nawet zadowolony. Wiedziałem, że w jego obecności jestem bezpieczny. Trochę się bałem do czego może posunąć się książę, gdybyśmy zostali sami. Nie doceniłem jednak jego sprytu. W końcu zrobiło mi się gorąco. Zmęczony gwarem i głośną muzyką wymknąłem się do sąsiedniej sali, gdzie serwowano słodycze i chłodzące napoje. Było tu tylko kilka osób. Osunąłem się na najbliższą kanapę ze słabym drinkiem w dłoni. Prawdę mówiąc marzyłem o powrocie do domu. Tej nocy też nie spałem za wiele i zmęczenie zaczęło dawać znać o sobie. Obok mnie jak zaczarowany pojawił się Noah. – Jak temu draniowi udało się mnie wypatrzyć w tym tłumie? Co teraz mam zrobić? Uciekać? Zostać? – W głowie powstał mi niezły zamęt. Wyczerpany i lekko wstawiony nie miałem siły się z nim spierać. – Gdzie u licha podział się Dawid kiedy go potrzebuję? – zacząłem rozglądać się po komnacie.
- Szukasz męża? – zapytał rozbawiony książę. – Czyżbyś się mnie obawiał słodki?
- Ee.. nie… skądże – wydukałem niepewnie, odsuwając się od niego na drugi koniec kanapy. Niestety nie dość szybko, bo udało mu się schwycić mnie za nadgarstek. Syknąłem przeciągle i skrzywiłem się z bólu, bo oczywiście trafił na największego siniaka.
- Co się stało? – wbił we mnie uważne spojrzenie, a nie doczekawszy się odpowiedzi zaczął oglądać mój przegub. – Boże, przecież nie powiem mu, że bzykaliśmy się do upadłego w nieco perwersyjny sposób! Jak mam mu to wytłumaczyć? – myślałem gorączkowo. Musiałem nieco zblednąć na twarzy, a on niestety, fałszywie to odczytał.
- Piotrek, czy Dawid cię bije? Ten potwór śmiał podnieść na ciebie rękę?! – Widziałem jak jego oczy zaczynają płonąć. Przystojną twarz wykrzywiał coraz większy gniew.
- To nie tak! O czym ty mówisz?– starałem się go uspokoić, ale on już przestał mnie słuchać. Jednym szarpnięciem postawił mnie na nogi i przytulił do siebie.
- Nie pozwolę na to, nigdy już cię nie dotknie! – mówił spokojnie, a zimna furia w jego głosie przeraziła mnie o wiele bardziej niż krzyk. Zdenerwowany niebezpiecznym obrotem, jaki przybrały sprawy, nie zwracałem uwagi na otoczenie. I to był jeden z największych błędów jaki popełniłem tej nocy. Dawid podszedł do nas cicho z tyłu i brutalnie wyszarpnął moją rękę z jego dłoni. Noah na jego widok tylko warknął, jak wygłodzona bestia i ruszył do ataku. Uderzył go pięścią prosto w nos. Mąż natychmiast zalał się krwią, ale nie pozostał dłużny. Podbił mu oko zanim tamten zdążył drgnąć.
- Natychmiast przestańcie! – wrzasnąłem na nich, ale chyba nawet mnie nie usłyszeli okładając się pięściami z wściekłością i obrzucając nawzajem wyzwiskami.
- Ty synu skarlałego wielbłąda, jak śmiesz dobierać się do mojego męża! – darł się Dawid, uderzając przeciwnika kolanem w przyrodzenie. Tamten aż zwinął się z bólu.
- Ja ci dam wielbłąda popierdolony sadysto! Poczuj jak smakuje to, co serwujesz w domu – Noach kopnął do w brzuch. Rzuciłem się między nich, bojąc się, że się pozabijają. Nie był to jednak dobry pomysł, zostałem odepchnięty i wylądowałem z poobijanym tyłkiem na ziemi. Wkrótce otoczyła nas spora grupa gapiów, która rosła z każdą chwilą. Niektórzy próbowali nas rozdzielić i zostali wciągnięci w wir działań, że tak powiem, wojennych. Zaczęła się karczemna bijatyka. Elegancka uczta zamieniła się w pijacką burdę. Nie trwało to długo, bo po kilkunastu minutach naparzania rozdzieliła nas policja. Oczywiście, jak myślicie kogo wskazano jako prowodyrów całej awantury? We trójkę wylądowaliśmy na komisariacie. Skuci kajdankami jak prawdziwi przestępcy siedzieliśmy w milczeniu na ławce pośród innych pechowców, którzy tej nocy zbytnio zabalowali. Żaden z nas nie przypominał już eleganckiego dżentelmena sprzed kilku godzin. Obtargani, brudni i zakrwawieni przedstawialiśmy istny obraz nędzy i rozpaczy. Czekaliśmy jakiś kwadrans, kiedy wreszcie pojawił się jakiś młody posterunkowy i zaprowadził nas do swojego przełożonego. Usiedliśmy grzecznie nie śmiejąc spojrzeć siedzącemu za  biurkiem mężczyźnie w oczy. Z tyłu za nim, drugi policjant notował każde nasze słowo.
- Rozkuj ich – rzucił do chłopaka przełożony. Kiedy kajdanki opadły zlustrował nas od stóp do głów i pokręcił z niedowierzaniem głową. – Powiedzcie mi panowie jak to się stało, że doprowadziliście się do takiego stanu? Jak ludzie o takim statusie społecznym mogli zrobić z siebie podobne widowisko? Patrzę na was i nie mogę uwierzyć w to co widzę. Nawet nie jesteście pijani. Dzisiaj jest sobota i jak zwykle mamy sporo pracy, ale żeby synowie pochodzący z elitarnych rodzin naparzali się jak ulicznicy dawno nie widziałem. – Cierpliwie czekał na jakąś odpowiedź z naszej strony, ale jakoś nikt nie kwapił się do rozmowy. Westchnąłem ciężko i rumieniąc się zacząłem opowiadać.
- Bardzo przepraszamy za całą awanturę. To było zwyczajne nieporozumienie – odezwałem się cicho.
- Jakie nieporozumienie? – wrzasnął Noah. –Sam widziałem ślady od kajdanek na twoich nadgarstkach! Panie kapitanie, on po prostu boi się przyznać, że to zwierzę – warknął w kierunku Dawida – się nad nim znęca.
- Co ty pieprzysz idioto! To ty cały czas kręcisz się przy Piotrku i usiłujesz rozbić nasz związek! – krzyknął zdenerwowany mąż.
- Ciiiszaaa! – ryknął policjant i wszyscy umilkli. – Mów chłopcze – zwrócił się do mnie – skąd masz te ślady na rękach? Tutaj nic ci nie grozi.
- Nie mam odwagi – zarumieniłem się po same uszy.
- Dziecko, pracuję tu od trzydziestu lat i uwierz mi niewiele jest mnie w stanie zadziwić – odezwał się uspokajająco kapitan.
- Te siniaki, to rzeczywiście powstały od kajdanek – zacząłem, jąkając się co drugie słowo.
- A nie mówiłem! – krzyknął Noah.
- Ale to były takie z futerkiem, no wie pan, z sex shopu – wyszeptałem, czerwieniejąc jeszcze bardziej. - Trochę się wcześniej posprzeczaliśmy z powodu tego pana i rozładowaliśmy emocje w łóżku. Zabawa trwała cała noc. Chwilami było naprawdę ostro, a jak znaleźliśmy książeczkę z pozycjami, to całkiem nas poniosło. Założyliśmy się kto kogo przetrzyma. Nad ranem padliśmy z wyczerpania. To co tak zdenerwowało Noaha, to po prostu ślady po tamtej nocy. Nie dał mi jednak dojść do słowa , ale od razu rzucił się do bijatyki. W skrócie to wszystko, proszę pana – zerknąłem na niego nieśmiało ogromnie zmieszany. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Widziałem iskierki rozbawienia zapalające się w szarych oczach kapitana.
- Trzeba przyznać, ze to była niezmiernie barwna i pouczająca opowieść – widziałem jak kąciki jego ust zaczynają drgać. – Ciekawe tylko dlaczego musiałem jej wysłuchać z ust tego chłopca, a żaden z obecnych tu panów, nie miał dość jaj żeby to zrobić?
.............................................................................
Betowała kot_w_butach


13 komentarzy:

  1. Kocham, kocham, kocham.
    Szczerze mówiąc po ostatnim odcinku miałam niezłą chętkę na sporą dawkę perwersji, więc się trochę rozczarowałam, ale i tak nadal ubóstwiam to opowiadanie.
    Noah jest wkurzający i to nawet bardzo. Taka irytująca przylepa. Ja to bym chyba nie wyrobiła i go porządnie kopnęła w dupę. Oczywiście gdybym była na miejscu naszego drogiego Piotrusia z obolałym tyłkiem. (:
    To Dawid powinien tłumaczyć te ślady na nadgarstkach policjantowi, a nie ten biedaczek. Co za mąż...

    OdpowiedzUsuń
  2. haha to było niesamowite,, szkoda, że David oberwał a Noah powinien się zbierać z podłogi tydzień,, grr, nie podoba mi się ten typ, plus David powinien ufać Piotrkowi, obaj zasłużyli na karę.,. Mój biedny Piotruś,,, maleństwo moje,, - tula-
    Pisz szybciutko ;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  3. więcej więcej *q* <3 ce więcej fapfap ^q^ I <3 to opo @.@

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny:) I było przyjęcie. A ten komisariat i opowieść Piotrka, mam nadzieje że następny rozdział zaczniesz w momencie w którym skończyłaś ten bo to może być niezłe:) No i niech ten Dawid się w końcu opamięta bo zacznę kibicować nowemu związkowi. Dużo weny i poproszę szybciutko o next:)

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe no żaden z panów nie miał jaj i Piotruś wyskoczył ze swoimi zeznaniami hehe ^^
    jak opowiadał to, to aż się śmiałam na głos hehe on jest taki słodki! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Piotr jest fantastyczny. I ilu ma adoratorów. A tka niedawno był hetero. Teraz faceci o niego walczą, a on jeszcze musi opowiadać takie intymne rzeczy na komisariacie. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. czemu ominęłąś całą noc ?? ;c miałam na nią taka ochotę ;P i jeszzce Piotrek takie rzeczy na komisariacie! ciekawe jak ten policjant spisze sprawozdanie ze sprawy!hahahaha


    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaaaa, to jest najzajebistsze opowiadanie z najzajebistszych! Merlinie, dziewczyno, KOCHAM CIĘ!!! Rozpływam się *__* <3 ^^ ;3 Jesteś niesamowita ! Jak Piotrek opowiadał to na komisariacie, to śmiałam się na cały dom, dobrze że byłam sama XDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne opowiadanie! Czeka na kolejną część... Zastanawiam sie jak to się skończy. Zapraszam do mnie http://my-yaoi-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Tutaj Noahowi oczy z niebieskich zrobiły się czarne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    cudnie, haha nasz książe zabiega o piotrusia i to w cudowny sposob... a ta bijatyka, ludzie o takim stusie a tutaj takie coś...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń