wtorek, 4 września 2012

Rozdział 14



Kochaliśmy się przez cały dzień zmieniając tylko pozycje i miejsca pobytu, robiąc krótkie przerwy na posiłki bądź kąpiele. Wieczorem byłem już tak wykończony, że Dawid musiał zanieść mnie do sypialni. Byłem jak żywy trup, zero reakcji. Zasnąłem w ciągu ułamka sekundy, jak tylko poczułem pod głową podusię. Spałem jak zabity do samego rana. Obudziłem się koło dziewiątej rześki i twardy jak skała. Kto by pomyślał, że po takiej wielogodzinnej zabawie będę miał ochotę na powtórkę. Zacząłem ostrożnie odsuwać się od męża uważając, aby go nie obudzić. Usiadłem na łóżku i kwiknąłem zaskoczony.
Cholera, co to takiego! – Podskoczyłem i złapałem się za tyłek. Pobiegłem nagi do łazienki, aby obejrzeć szkody. – Rany, jak ja wyglądam. Ludzie pomyślą że albo mam jakąś dziwną chorobę, albo napadł mnie szalony wampir wysysacz. –Spojrzałem w lustro i kompletnie się załamałem. Dzisiaj mieliśmy jechać na dziesięć dni w podróż poślubną na Karaiby. Nie ma mowy żebym w takim stanie pokazał się na plaży. Cały byłem w maleńkie plamki. Na szyi i pośladkach miałem też ślady po zębach i ogromne malinki. – Zupełnie jakbym brał udział w jakiejś zwariowanej orgii. Muszę uważać na tego erotomana. Nie pozwolę, żeby zdeprawował moją niewinną duszyczkę.- Otwarłem drzwi do kabiny prysznicowej i odkręciłem zimną wodę. – Żadnych akcji – rzuciłem w stronę sterczącego penisa. Wkroczyłem pod lodowaty strumień stanowczym krokiem i zacząłem piszczeć z wrażenia.
- Aaaa… kto wpadł na taki durny pomysł, że to pomaga stłumić pożądanie?! Aaaa…! – wyskoczyłem z brodzika szczękając zębami.
- Piotruś! Wszystko w porządku? – usłyszałem zatroskany głos męża.
- Jakie w porządku! Zrobiłeś ze mnie zboczeńca! – wrzasnąłem rozgniewany. – Jak ja się rozbiorę na plaży ty dzikusie! – mąż wsunął najpierw rozczochraną głowę w szparę w drzwiach, a potem resztę przyodzianego tylko w bokserki, ponętnego ciała. Podszedł do mnie z niewinną miną i jednym szarpnięciem zerwał ręcznik.
- Całkiem nieźle – z powagą pokręcił głową.- Zwłaszcza ta część – zacisnął palce na moim tyłku – wygląda wyjątkowo obiecująco. Podmuchać? – zajrzał mi bezczelnie w oczy oblizując czerwone wargi.
- Precz z łapami – zaczerwieniłem się gwałtownie, zakrywając co nieco rękami. Objął mnie w talii i przytulił się do moich pleców. Nakrył moje dłonie swoimi.
- Skarbie, nie ma sensu go ukrywać, wczoraj dokładnie wszystko sobie obejrzałem – roześmiał się Dawid. – No chyba, że się jakoś zmienił, wtedy powinienem to niewątpliwie zbadać . - Pchnął mnie na ścianę. Oparłem się plecami o zimne kafelki. Widziałem nasze odbicia w ogromnym zwierciadle. Mężczyzna osunął się przede mną na kolana i zaczął delikatnie dotykać mojego penisa czubkami palców. – Chyba zmizerniał jakoś biedaczek. Odrobina czułości powinna mu pomóc – uśmiechnął się do mnie szelmowsko i wziął go całego do ust.
- Kurwa Dawid – zacząłem drżeć na całym ciele. – Mieliśmy skończyć pakowanie. Ile można się bzykać?
- Hm, muszę sobie odbić te dwa tygodnie wstrzemięźliwości – zaczął lizać mojego członka wzdłuż nabrzmiałej żyły. Kiedy włożył język w szparkę na czubku zacząłem bezwstydnie jęczeć. Schwycił w palce jądra i zataczał na nich malutkie kółeczka. – Szkoda, że twoja dupcia ma dzisiaj wolny dzień – westchną perfidnie. Zaczął ostrożnie rysować zębami wrażliwą skórę na moim penisie. – Piotrusiu, nie bądź taki uparty i wypuść strzałę.
- Chciałbyś! – wystękałem z trudem, próbując za wszelką cenę się opanować i pokazać temu draniowi, że nie jestem taki łatwy. Łajdak przysunął się jeszcze bliżej i zaczął się o mnie ocierać.
- Piotrusiu, spójrz w lustro. Zobacz, jaki jesteś słodki jak dochodzisz – pochłonął mojego penisa ustami aż po samą nasadę. Podążyłem za nim wzrokiem i to mnie zgubiło. Zobaczyłem swoją zarumienioną twarz i nieprzytomne oczy oraz jego umięśnione szerokie plecy i wypięte pośladki. Zamruczał z rozkoszy wzbudzając przyjemne wibracje. Fala niesamowitego gorąca spłynęła w dół.
- Ooo…! – krzyknąłem, dochodząc w jego utalentowane usta. Połknął wszystko do ostatniej kropli i uśmiechnął się do mnie z miną zwycięscy.
- Nie jesteś w stanie mi się oprzeć kochanie. Zawsze jednak możesz próbować – wyszczerzył zęby i odskoczył do tyłu, widząc jak biorę zamach ręką celując w jego głowę.
- Nie będę z tobą rozmawiał i zniżał się do poziomu wiecznie niedobzykanego faceta – zadarłem do góry nos.
- Piotrusiu jesteś niemożliwy. To ty zacząłeś! Stałeś tutaj golusieńki i przeglądałeś się w lustrze. Twój penis o mało nie przebił szklanej tafli na wylot, taki był gotowy do akcji . Jak mogłem się oprzeć takiej zachęcie. Jestem tylko biednym,  słabym mężczyzną – przewrócił teatralnie oczami patrząc na mnie kpiąco. Zaczerwieniłem się chyba nawet na klacie i umknąłem w popłochu do swojego pokoju. To nie była ucieczka, w żadnym wypadku, to tylko przemyślany odwrót strategiczny. Ubrałem się szybciutko i zszedłem na dół w poszukiwaniu czegoś jadalnego. Mieliśmy jeszcze tylko trzy godziny do odlotu. Należało się spieszyć. Zajrzałem do lodówki.
- Zzzzz… Zzzz - usłyszałem dzwonek do drzwi. Zignorowałem go zupełnie. Mój burczący brzuch był ważniejszy. Może Jego Niedopieszczona Wysokość pofatyguje się i otworzy. – Zzz… zzz… Apsik… - Nie było wyjścia. Sam musiałem się ruszyć. Ciekawe kto tam obsmarkuje moje drzwi? Otworzyłem i nic. Pusto. Już miałem zamknąć, gdy poczułem, że ktoś ciągnie mnie za spodnie. Na wycieraczce stał krasnoludek z maciupeńkim plecaczkiem, w czerwonej czapeczce, jak przystało na przedstawiciela swojej rasy.
- Co jest malutki? Gdzie twoja mama? – zapytałem rozglądając się na wszystkie strony. Nigdzie jednak nie było widać żywej duszy.
- Ja do tatusia – wyszeptał dzieciak pociągając noskiem.
- Ttatusia? – wyjąkałem, nie mogąc ogarnąć rozumem dziwnej sytuacji. – Chodź, nie będziesz tutaj stał na takim zimnie – wziąłem go za rękę i zaprowadziłem do kuchni. Zdjąłem z niego kurteczkę i czapkę. Posadziłem go za stołem. Zrobiłem kubek gorącej czekolady i wybiłem w niego pytający wzrok.
- Tam w plecaku jest taka karteczka do tatusia – rzuciłem się jak harpia we wskazanym kierunku i już wkrótce trzymałem w ręce tajemniczy list. Sam miałem czyste sumienie. Jedyną osobą z którą uprawiałem seks był Dawid.
- No tak. Ten  wiecznie napalony samiec pewnie zrobił malucha jakiejś panience. Doigrał się drań – pomyślałem mściwie. Rozłożyłem kartkę i zacząłem czytać.

Drogi Dawidzie!
Od pewnego czasu miewam okropne migreny. Lekarz powiedział, że to rozstrój nerwowy i przemęczenie. Postanowiłem więc zrobić sobie dwa tygodnie wakacji. Chłopiec ma na imię Karol i jest twoim synem. Abyś nie miał wątpliwości dołączam metrykę. Baw się dobrze kochanie i pozdrów ode mnie Piotrusia. Przykro mi, że psuję wasz miesiąc miodowy, ale cóż, takie jest życie, pełne niespodzianek.
                                              Całuski dla nowożeńców
                                                          Kamil Warski

- Bum! – usłyszałem za swoimi plecami. To mój małżonek opadł na fotel zastygając w pozie niemego przerażenia. Chyba to był dla niego straszny szok, bo był blady jak ściana i bezgłośnie poruszał ustami nie mogąc wykrztusić ani słowa.
- A to ryży paskud! Zrobił to specjalnie, żeby się zemścić! Swoją drogą jak mogłeś sypiać z takim palantem i nawet nie wiedzieć, że masz z nim dziecko, przecież na to trzeba mieć pozwolenie – patrzyłem na niego groźnie trzymając się pod boki. – Lepiej zrób rachunek sumienia i przypomnij sobie wszystkie swoje grzeszki. Może takich małych niespodzianek jest więcej?! Nie mam zamiaru robić za przedszkolankę dla gromady twoich pociech. Chyba będę musiał jeszcze raz przemyśleć sprawę małżeństwa z tobą! – odwróciłem się na piecie i pognałem do swojego pokoju łykając napływające do oczu łzy. Chwyciłem za pierwszą z brzegu walizkę i zacząłem się pakować. Ręce tak mi się trzęsły, że nie mogłem zapiąć zamka.
- Pięknie, wiedziałem, że nie powinienem się wiązać z tym pieprzonym podrywaczem – wycierałem słone krople rękawem, szukając kluczyków do samochodu. Byłem tak zdenerwowany, że nie usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju i przekręca w zamku klucz.
- Piotruś, usiądź na moment i pozwól sobie coś wytłumaczyć – Dawid pchnął mnie na fotel i uklęknął u moich stóp.
- Zjeżdżaj dzieciorobie! – usiłowałem go odepchnąć. Nie miałem jednak żadnych szans z tym rosłym mężczyzną. Ukryłem twarz w dłoniach i rozryczałem się na dobre. – Spieprzaj do Kamila. Musiał być o wiele lepszy ode mnie, skoro zdecydowałeś się z nim na malucha.
- Skarbie weź głęboki oddech i spróbuj się uspokoić. Ja nic nie wiedziałem, że mam syna. Kamil, gdy się rozstaliśmy był na mnie niesamowicie wściekły. Zrobił to za moimi plecami. Skorzystał z zezwolenia, które nieopatrznie mu dałem kiedy jeszcze byliśmy parą. To co zrobił jest nielegalne i karane przez prawo. Szkoda już się stała, a ja nie wygonię tego chłopca na śnieg.
- Spadaj, nie chcę słuchać twoich wykrętów. Jak śmiałby tu przyjść, gdyby nic was nadal nie łączyło. Uważasz mnie za kretyna?! – wrzasnąłem na niego, aż złapał się za uszy.
- Uwierz, skończyliśmy znajomość jakieś sześć lat temu. Sprawił sobie dzieciaka, bo pewnie chciał mnie szantażować i wyciągnąć grubszą kasę. Nie mam pojęcia dlaczego wyskoczył z tym akurat teraz. To kawał cwanego skurczybyka dla którego liczy się tylko forsa i prestiż – mąż delikatnie dotknął mojego policzka. Odskoczyłem do tyłu jakby ugryzła mnie żmija.
- Nie waż się mnie więcej zbliżać – warknąłem. Nagle usłyszałem jakiś huk i trzask.
- Buuu… - rozległ się stłumiony płacz dziecka. Zerwałem się na równe nogi i szarpnąłem za klamkę.
- Dawaj klucz idioto! Małemu coś się stało – jak tylko otworzył drzwi pognałem na złamanie karku po schodach. W holu na podłodze leżał chłopczyk wyjąc wniebogłosy, a nad nim stały dwa nasze psy, liżąc go ze wszystkich stron. Odepchnąłem je i wziąłem na ręce wystraszonego malucha. Zerknął na mnie ślicznymi czarnymi ślepkami. Różowe usteczka drgały od powstrzymywanego płaczu. Pogłaskałem go po ciemnej główce. Był tak podobny do Dawida, że ten kretyn nawet jakby chciał, w życiu się go nie wyprze. – Nie płacz kruszynko. One chciały się tylko z tobą przywitać.
- Wcale nie, chciały mnie zjeść. Jak się z kimś witam, to nie liżę go po buzi, tylko podaję rękę  – stwierdził roztropnie dzieciak.
- Ale one nie mają rąk – odezwałem się niezbyt mądrze.
- Aleś ty głupi. Pewnie, że nie przecież to pieski – spojrzał na mnie z przemądrzałą miną przestając płakać. – One są niekultulalne. Powinny zrobić siad i podać łapę – tłumaczył mi z powagą sześciolatka.
- Wiesz, ja i twój tatuś jesteśmy bardzo zajęci i nie mamy czasu ich uczyć. Skoro masz mieszkać tu dwa tygodnie, to może byś je podszkolił. Widzę, że się na tym znasz. Wyglądasz na bardzo mądrego chłopca - zaniosłem go do salonu, a za nami podążały zachwycone nowym mieszkańcem psy. Usłyszałem za sobą czyjeś kroki. Odwróciłem się i spojrzałem prosto w zasmuconą twarz męża.
- Czego się tak gapisz? Zasuwaj do sklepu. Twój kochaś nie zaopatrzył Karolka na drogę. Nie ma ubranek ani zabawek. Trzeba też zapełnić lodówkę zdrową żywnością. – Mężczyzna uśmiechnął się do mnie niepewnie i pocałował czule w policzek. – Nie myśl, że ci wybaczyłem. Zawieram z tobą rozejm dla dobra maluszka. Masz zakaz zbliżania się do mnie na metr. Zapomnij też o wspólnej sypialni - podniosłem dumnie głowę i poszedłem zająć się chłopczykiem. Po chwili leżeliśmy razem na dywanie lizani przez szczęśliwe psy.
- To obrzydliwe – skrzywił się na nasz widok Dawid. – Będziecie obaj strasznie cuchnąć. Tym wielkoludom śmierdzi z pysków.
- Przyzwyczajaj się, bo to będę jedyne całuski, jakie w najbliższym czasie możesz dostać – posłałem mu twarde, zimne spojrzenie.
- Piotruś, powiedz, że żartujesz! – zaskoczony mężczyzna popatrzył na mnie błagalnie.
- Jakoś sobie poradzisz kowboju - wymownie spojrzałem na jego prawą rękę. – Uważaj, żebyś nie dostał skurczu. Masz takie duże potrzeby, że możesz  nabawić się zakwasów – rzuciłem złośliwie.
.................................................................................
Betowała kot_w_butach

13 komentarzy:

  1. O matko *_* no to teraz mnie załatwiłaś na dobre,,, mi też się chciało płakać.
    maluszek *_* krasnoludek,, musi być uroczy, skoro podobny do Davida tylko wersja dziecięca,,
    Tylko to dziecko,.,, mam nadzieję, że w nastęnym rozdziale napiszesz o co dokładnie z nich chodzi i jak to było z tą ciążą .. pisz szybciutko ;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie szkoda mi Piotrusia i tego maluszka. Cóż, najwidoczniej wyjazdu na podróż poślubną nie będzie i będą musieli zająć się dzieckiem. Uroczo. Notka po prostu świetna

    OdpowiedzUsuń
  3. kurde, ale że Kamila dziecko? :( to straaaszne!
    Piotrek ma racje niech Dawid się do niego nie zbliża, o!
    a Piotruś jak się zajmuje maluchem ^^ zupełnie jak jego mamusia ;D
    mnie również ciekawi o co chodzi z tą ciążą..
    czekam zniecierpliwiona na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Dołączam się do pytania Maruchan oraz twierdzę, że rozdział jest bellisima, czy jak to się pisze, kurcze a ja się spodziewałam że to Piotruś zaciąży a tu jakieś pozwolenie trza mieć... się pokłócili ;<

    OdpowiedzUsuń
  5. OOO szybki zwrot akcji *.* Ciekawe ciekawe :D Piotruś jest taki kochany i ma miękkie serduszko, a co do ciąży to chętniej zobaczyłabym ciąże Piotrka, hehe mam nadzieje że będę miała okazje ;) Cudowny rozdzialik jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  6. ;o no to żeś dowaliła z tym dzieckiem...o; normalnie nie mogę sie do kupy pozbierać;D Pioterk ma racje, ze sie wkurzyl na Dawida, ale na jego miejscu wysluchala bym go, natomiast Dawid mogl na samym poczatku powiedziec Piotrkowi z iloma czlowiekami sie wiazal... no coz czekam na nn ^^


    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
  7. Emm... nie lubię dzieci ^^
    Kur*wa głupi Dawid zrobił sobie bachora ^^
    Phi... Piotrek! Nie daj się!
    Czekam niecierpliwie na next :).

    OdpowiedzUsuń
  8. I Piotruś ma racje że się wściekł. A ten mały już mi się podoba mimo że stworzył problem. Kto wie może zostanie:) I sobie jakoś z tym poradzą. Dawid ma duże przeprosiny do zrobienia niech się kaja bo musi. A ten Kamil, może byś go uśmierciła? Czekam na next i dużo dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  9. My wszyscy czytelnicy, łapiemy za widły i biegniemy z krzykiem zabić Kamila alebowiem naraził się on naszemu Piotrusiowi!

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny Piotruś. Ale szybko wałczył się w nim instynkt macierzyński... no ojcowski. I dobrze robi dając zakaz Dawidowi zbliżania się do siebie.
    A Kamil to podstępna żmija. Gdyby ten mały nie był podobny do Dawida, to bym podejrzewała, że Kamil wynajął jakiego dzieciaka do udawania syna.

    OdpowiedzUsuń
  11. powinnam cie pokopać za to że wprowadziłaś bachora =w= , but jego imię mnie powstrzymało <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejeczka,
    wspaniale, biedny Piotruś, ale od razu włączył mu się instynkt macierzyński, czy to naprawdę dziecko Dawida, bo ostatnio Kamil mówił, że Piotrek popamieta...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń