Minęło
dziesięć dni. W ciągu dnia naprawdę nieźle się bawiłem, ale nocami ogromnie
tęskniłem za mężem i naszym małym domkiem. Śnił mi się każdego dnia. Co rano
budziłem się i moja ręka bezwiednie wędrowała na dugą połowę łóżka szukając
jego ciepłego ciała. Ala z Maćkiem widzieli co się dzieje i postanowili mnie
trochę rozruszać. Wieczorem wybraliśmy się do lokalu ,,Pod Gwiozdecką” na
maraton kabaretowy. Sala była wypełniona po brzegi ludźmi. Elegancko urządzona.
Utrzymana w ciemnoczerwonej tonacji. Wszędzie kryształowe żyrandole i dębowa
boazeria. Długie, aksamitne obrusy spływały, aż do samej ziemi. We czwórkę
zajęliśmy razem stolik. Dlaczego we czwórkę? Noah niestety nas nie opuścił.
Przykleił się do Maćka jak guma do żucia do buta. Nawet teraz siedział obok
niego i szczerzył te swoje lśniące kiełki. Zamówiliśmy po drinku i jakieś
przekąski. Nareszcie pogasły światła i zaczęły się występy. Uwielbiałem komików.
Na widok znajomych z telewizji twarzy usta same układały mi się do uśmiechu. Z
zafascynowaniem śledziłem rozgrywającą się na scenie akcję. Niestety moja
radość nie trwała długo, bo zaczęły przychodzić kolejne SMS- y od Dawida. Nie
odbierałem od niego telefonów, więc zasypywał mnie nimi od kilku dni.
Oczywiście jedne głupsze od drugich.
,,Piotruś
porozmawiaj ze mną” - Spływaj baranie.
,,Przestań
mnie unikać” - Kto tu kogo unikał.
,,Nie
wygłupiaj się i wracaj do domu” - Chciałbyś!
,,Kocham cię
i tęsknię za tobą” - Ten o mało mnie nie załamał.
,, Zabijasz
mnie! Jesteś bez serca!” – Umieraj draniu! Nie mam serca, bo ty je zeżarłeś.
Taka wymiana
zdań trwała już od jakiegoś czasu. Pragnąłem z nim porozmawiać twarzą w twarz.
Nie chciałem, aby znowu wcisnął mi jakiś kit przez komórkę. Tym razem miałem
zamiar postawić twarde warunki. Zdenerwowany ciągle migającym światełkiem w
końcu wyłączyłem upierdliwy aparat. Zerknąłem w lewo i zobaczyłem, że Noah
przysunął swoje krzesło jak najbliżej mojego kumpla. Pochylił się i dmuchnął mu
w kark.
- Aaa..! -
Maciek wydał cichy pisk i podskoczył gwałtownie na krześle. Widziałem jak mocno
się zaczerwienił. – Odczep się zboczeńcu – warknął do rozbawionego jego reakcją
mężczyzny. W odpowiedzi na to mężczyzna pochylił się jeszcze raz i cmoknął go w
szyję.
- Jesteś
taki wrażliwy Kocurku. Mam nadzieję, że równie gorący będziesz w łóżku –
szepnął do coraz bardziej zmieszanego Maćka. Zachichotałem w duszy radośnie.
Najwyraźniej pozbyłem się nieco uciążliwego adoratora, a atletycznie zbudowany
chłopak bynajmniej na łagodnego, domowego pupila nie wyglądał. W dodatku był
upartym jak osioł, zdeklarowanym heretykiem. To będzie niezła rozgrywka.
Ciekawe kto kogo przeciągnie na swoją stronę? Zwróciłem ponownie oczy na scenę
i zapomniałem o całym świecie. A życie już dawno powinno mnie nauczyć, że tak
całkiem rozluźniać się nie należy. ,,Zawsze należy zachować czujność” jak to
powtarzał mój drużynowy ze skautów. Właśnie śmiałem się jak głupi z jakiegoś
nowego dowcipu, kiedy poczułem czyjeś chłodne dłonie na swoich udach. Zerknąłem
to w prawo to w lewo, ale wszyscy byli odwróceni do mnie plecami i zajęci
gapieniem się na przedstawienie. W sali było dosyć ciemno. Ręce zaczęły
delikatnie uciskać i masować spięte mięśnie, a spod obrusa wyjrzała do mnie
uśmiechnięta twarz mojego męża.
- Wynoś się
stąd idioto! Skąd się ty tutaj u licha wziąłeś? – powitałem go niegrzecznie.
-
Przyleciałem swoim helikopterem. Jesteś okropnym, małym łobuzem! Nie mogłeś
chociaż ze mną porozmawiać? – szeptał nadal nie zabierając swoich dłoni.
- Wyłaź spod
tego stołu! Wiesz co sobie ludzie pomyślą?! – denerwowałem się coraz bardziej,
bo zdradliwe ciepełko już zaczęło pełznąć w wiadome miejsce. – Nie mam ochoty z
tobą gadać!
- Chodźmy do
ciebie Piotrusiu – prosił, wpatrując się we mnie podejrzanie błyszczącymi,
czarnymi oczami.
- Nie ma
mowy – parsknąłem rozgniewany jego bezczelnością.
- W takim
razie użyję innych argumentów – uśmiechnął się zuchwale i rozpiął mi zamek od
spodni. Rozsunął szeroko moje uda i włożył rękę do majtek.
- Zabraniam
ci! Nie odważysz się – usiłowałem stanowczo zaprotestować, ale wyszedł mi jakiś
niepewny kwik. Złapał za krzesło i wsunął mnie głębiej pod stolik. Nie
widziałem co robi , ale doskonale czułem każde muśnięcie jego palców. Wyjął
mojego członka z bielizny. Zaczął pieścić wprawnymi, posuwistymi ruchami od
czasu do czasu stukając w małą dziurkę. – Oszalałeś?! – wysyczałem przerażony i
podniecony tym co wyprawiał.
- Kochanie,
mów ciszej, bo inaczej cała sala nas usłyszy – odezwał się, najwyraźniej rozbawiony
sytuacją.
- Jesteś
najpaskudniejszym draniem jakiego znam – wystękałem.
- Na twoim
miejscu ostrożniej dobierałbym słowa – zaczął lizać gładką skórkę wzdłuż
nabrzmiewającej żyły, a jego palce bawiły się moimi jądrami wzbudzając
rozkoszne dreszcze. Powoli zacząłem sobie zdawać sprawę, że właśnie
przegrywałem z nim pierwszą rundę. Spragnione pieszczot ciało poddawało się
ulegle jego manewrom. Oddychałem coraz szybciej. Serce waliło mi jak młot
pneumatyczny. Kiedy zassał się na czubeczku penisa jęknąłem i włożyłem sobie
pięść do ust.
- Piotrusiu,
przestań się opierać – wymruczał niskim głosem.
- Nigdy –
zaprotestowałem ostatkiem sił. W tym samym momencie poczułem jak wpycha mnie
sobie głęboko do gardła. Przyśpieszył rytm. Wilgotne gorąco i jego wprawne ruchy kompletnie zamąciły mi w głowie. Pojękiwałem
cichutko wiedząc, że nie jestem już w stanie tego zatrzymać. Krople potu
wystąpiły mi na czoło. Ten moment wybrała sobie Ala, żeby odwrócić głowę.
- Ej, stary
dobrze się czujesz? Jesteś jakiś czerwony i spocony – zapytała się patrząc na
mnie z troską.
- To nic
takiego. Chyba złapałem katar – wymamrotałem wbijając sobie paznokcie w dłonie,
bo ten zboczeniec wcale nie przerwał swojego ataku.
- Dam ci
jakąś polopirynę jak wrócimy do domu. Napij się herbatki z cytryną - posunęła
mi szklankę z gorącym napojem i na szczęście z powrotem wlepiła oczy w aktorów.
Dawid ponownie zamruczał i to wystarczyło, żebym spuścił się mu prosto w
utalentowane usta. Aż zakręciło mi się w głowie z wrażenia. Jak tylko
przyszedłem nieco do siebie rozejrzałem się po sali z przerażeniem. Nikt jednak
nie zwrócił na mnie uwagi. Na scenie było dość głośno i to zagłuszyło nasze
działania. Dawid po chwili wystawił głowę. Spojrzał na mnie z ogromnym
zadowoleniem i oblizał usta.
- Piotrusiu,
wyjdźmy stąd. Musimy porozmawiać. Tutaj nie ma do tego warunków.
- Dobrze,
zaczekaj na mnie w szatni – szepnąłem i odwróciłem się do przyjaciółki. – Hej –
dotknąłem jej ramienia. – Pójdę do domu, bo głowa zaczyna mnie boleć. Zostańcie
i dobrze się bawcie – pomachałem jej i wstałem od stolika. Na miękkich nogach
ruszyłem na poszukiwanie męża. Szybko go odnalazłem stojącego w kącie z moją
kurtką w ręce. Właśnie miałem się ubrać, kiedy przemknęła obok dobrze znana nam
parka, nawet nas nie zauważając. Maciek czerwony na twarzy i najwyraźniej mocno
wkurzony szedł przodem, a za nim tanecznym krokiem nie spuszczając z niego
wzroku dreptał Noah.
- Oni ze
sobą kręcą? – zapytał mocno zaskoczony Dawid.
- To raczej
twój pokręcony przyjaciel próbuje wymusić coś na moim. Będzie z tego zadyma
zobaczysz – wyjrzałem ostrożnie zza rogu i moim oczom ukazał się dość niecodzienny
widok. Maciek podszedł do lady i odebrał swój płaszcz. Stojący za nim mężczyzna
przylgnął do jego pleców i chuchnął mu do ucha. Byli równego wzrostu, ale
stojący z przodu chłopak miał szersze ramiona i wyraźnie zarysowane pod obcisłą
koszulą potężne mięśnie. Najwyraźniej zdenerwowany manewrami Noaha odwrócił się
do niego twarzą i pchnął go na pobliską ścianę.
- Ty
cholerna przylepo, odwal się ode mnie! Najpierw łaziłeś za Piotrkiem jak
zakochany szczeniak i o mało nie rozbiłeś jego małżeństwa, a teraz z jakiś
niejasnych dla mnie powodów zaczynasz dobierać się do mnie – złapał jego ręce w
przegubach i unieruchomił je nad jego głową. Wepchnął mu kolano między uda tak,
że uwięziony mężczyzna nie mógł nawet drgnąć. – Jeszcze raz ośmielisz się mnie
dotknąć, to cię złapię w jakimś ciemnym zaułku i przelecę bez przygotowania tak
mocno, że mój penis wyjdzie ci gardłem – warczał wściekły Maciek. Widziałem
szeroko otwarte ze zdumienia oczy mężczyzny. Z pewnością nie spodziewał się
takiego ataku ze strony młodszego do niego i wyglądającego na dość nieśmiałego,
chłopaka. Napastnik złapał go drugą ręką za podbródek, odwrócił jego twarz do
siebie i przemocą wdarł się w uchylone usta. Agresywnie zaatakował jego język
swoim, zmuszając go do natychmiastowej kapitulacji. Potarł kolanem o ukrytego w
spodniach członka Noacha wyrywając z jego ust przeciągły jęk. W tym momencie Maciek,
najwyraźniej zadowolony z reakcji,
przerwał brutalny pocałunek, pogłaskał po policzku i puścił swoją skołowaną ofiarę. Mężczyzna z
ogłupiałym wyrazem twarzy spłynął na ziemię jak woda nie wyrzekłszy ani słowa.
Chłopak pomachał mu z przewrotnym uśmiechem na pożegnanie i skierował się do
drzwi. Najwyraźniej powrócił mu dobry humor.
- W życiu
nie spodziewałbym się takiego numeru po Maćku. Zawsze myślałem, że to taki
spokojny, solidny, nieco flegmatyczny młody człowiek, a tu taka niespodzianka –
odezwał się rozbawiony Dawid.
- Nie masz
pojęcia jak miło się ogląda, tą niemądrą minę Noaha. Mój kumpel może jest nieco
powolny, ale jak się wkurzy to nie ma przebacz – zacząłem chichotać w
najlepsze, bo właśnie przyszedł mi do głowy niezły pomysł.
- Piotruś,
jak zaczynasz się w ten sposób śmiać, to dostaję gęsiej skórki – odezwał się
mąż, przyglądając się mi podejrzliwie.
- Ależ
kochanie. Naprawdę nie masz powodu do obaw. Idziemy do mnie omówić nasze
wzajemne relacje – pociągnąłem go za rękę w kierunku najbliższej wolnej
taksówki.
……………………………………………………………………
Dawid po
przybyciu na miejsce miał dość niewyraźną minę i zaczął się trząść. Nie chciał
rozebrać się z kurtki. Zaprowadziłem go do kuchni, zrobiłem herbaty z miodem i
postawiłem przed nim kubek.
- Gdzieś ty
tak przemarzł?
- Na
zewnątrz jest przecież dwadzieścia stopni mrozu, a w tym cholernym helikopterze
zepsuło się ogrzewanie. Lecieliśmy z
godzinę, a w kabinie panowało arktyczne zimno. Macie tu może jakąś wannę
z hydromasażem? – zapytał szczękając zębami.
- A wiesz,
że tak - uśmiechnąłem się do niego szeroko – zaraz napuszczę ci wody –
poszedłem do łazienki i nalałem lawendowego olejku do kąpieli. – Och, to będzie łatwiejsze niż myślałem. Tym
razem się mi nie wywinie. Ta jego mała zemsta teraz podziała na moją korzyść –
zarechotałem złośliwie. Przyniosłem jeszcze notes z długopisem i spisałem na
nim listę swoich żądań. Położyłem go na stojącą w pobliżu pralkę.
- Daaawid!
Kąpiel gotowa – zawołałem. Wpadł do pomieszczenia po kilku sekundach i zaczął
pośpiesznie zrzucać ciuszki. Kiedy był już zupełnie nagi spojrzał na mnie z
dezaprobatą.
- A ty na co
czekasz? Wskakuj, umyjesz mi plecki – zobaczył, że ani drgnąłem tylko
przyglądam się mu z niewinnym uśmiechem. Złapał za moją koszulę i zdarł ją ze
mnie, to samo zrobił ze spodniami i bielizną. Po czym wziął mnie na ręce i
wszedł ze mną do gorącej wody. Próbował mnie objąć, ale się wywinąłem pryskając
mu dezodorantem między oczy. Odsunąłem się na drugi koniec ogromnej wanny.
- Piotrek,
ty mały potworku! – wrzasnął na mnie prychając na wszystkie strony. Usiadł na
brzegu sięgając do kranu i przemywając czarne ślepia czystą wodą. W tym
momencie zobaczyłem, że jego penis jest już nabrzmiały od napływającej do niego
krwi. Nigdy dotąd nie widziałem, żeby przybrał aż takie rozmiary, zachichotałem
w duszy na ten widok. – Mam cię w garści
draniu. Zagram twoimi kartami. – Szybko zorientował się na co się tak gapię
i pogroził mi palcem.
- To twoja
wina! Od dziesięciu dni jestem na głodzie. Najpierw rozbudziłeś moją wyobraźnię
dając mi się przelecieć na biurku i znikłeś jak fatamorgana. Masz pojęcie co działo się
potem?. Za każdym razem jak ktoś kładł mi jakieś papiery na tym cholernym
meblu, widziałem zamiast dokumentów, twój goły, wypięty tyłek i mrugającą na
mnie, otwartą zachęcająco dziurkę. O mało nie zszedłem tam na zawał. Cały czas
byłem twardy i co chwilę chodziłem do łazienki. W końcu jedna z dziewcząt
zapytała mnie czy aby nie jestem chory i chciała zadzwonić do mojego lekarza.
Najgorsze było to, że te przerwy na niezbędne prace ręczne nic nie dawały.
Wystarczyło, że zasiadłem za tym przeklętym biurkiem i zaczynało się od nowa.
Dzisiaj rano doszło do tego, że Medrkowski schylił się po jakieś papiery, a
mnie zaczął podobać się jego kościsty tyłek. Tak się tym przeraziłem, że od
razu wsiadłem w samolot.
- I biuro
się nie zawaliło? Coś takiego? – rzuciłem złośliwie.
- Zakończmy
tę wojnę kochanie, bo inaczej już niedługo, będziesz mieć męża wariata – jęknął
Dawid, wyciągając do mnie ręce.
- Hmn.. –
udałem, że się poważnie zastanawiam – może jest jakaś nadzieja na pokój, ale
pod pewnymi warunkami.
- Oczywiście
zgodzę się na każdy rozsądny warunek – stwierdził miękko mąż.
- Na każdy
rozsądny mówisz – odwróciłem się do niego tyłem i wynurzyłem się z wody cały w
pianie. Przechyliłem się w lewo sięgając po notes. Mocno wypiąłem przy tym pupę
i kręcąc nią na wszystkie strony, usiłowałem dosięgnąć potrzebnego mi
przedmiotu. Kiedy usłyszałem przeciągły jęk Dawida uśmiechnąłem się pod nosem i
złapałem notatnik. Przez chwilę starałem się sprawiać wrażenie, że coś tam
zapisuję.
- Już.
Przeczytam ci, a ty podpiszesz – usiadłem na powrót w wannie rozchlapując
gęstą, niebieską pianę.
Umowa
Ja, Dawid Lutomirski zgadzam się dobrowolnie, wypełniać wszystkie poniżej wypisane warunki.
1. Każdego dnia jem ze swoim mężem przynajmniej jeden posiłek.
2. Sobota i
niedziela są
daniami wolnymi od pracy. Razem ze swoim mężem ustalamy jak spędzimy ten czas.
3. Nie
przyprowadzam do domu nikogo bez uzgodnienia tego z moim mężem.
4. Co najmniej
dwa razy do roku wyjeżdżam ze swoim mężem na dwutygodniowy
wypoczynek i zostawiam swoją
komórkę w
domu.
5. Staram się panować nad swoją zazdrością i nie robię mojemu mężowi publicznych awantur.
6. Wszystkie
problemy rozwiązujemy
kulturalnie przy pomocy rozmowy.
Dawid Lutomirski
Zerknąłem na
męża, który miał niezbyt zadowoloną minę. Najwyraźniej przemyśliwał jak tu
wykręcić się od tej umowy. Podpełzłem do niego na czworakach i usiadłem mu na
udach. Wziąłem do ręki stojący na półeczce olejek i roztarłem go na dłoni. Po
czym złapałem za jego bordowego z rozpierającego go pożądania penisa. Zacząłem
go delikatnie nawilżać na całej długości. Pojękiwał cichutko zupełnie
obezwładniony, zaciskając dłonie na ściankach wanny.
- Podpisz to
– przesunąłem jego członkiem po swoim drgającym wejściu.
- Zaraz umrę
– wychrypiał udręczony do granic możliwości. Wytarłem ręce i posunąłem mu pod
nos papier. Nadal drażniłem jego członka przesuwając się po nim w górę i w dół
mokrymi pośladkami. – To szantaż – zaskomlał.
- Nie to
ultimatum. Jeśli chcesz ze mną być, musisz się nie tylko podpisać kochanie, ale
także zastosować do każdego punktu – powoli nabijałem się na jego skamieniałego
członka. Był tak gorący, że zdawało mi się, że parzy. Dawid trzęsącą się ręką
złożył swój autograf. Odrzuciłem notatnik z powrotem na pralkę i opadłem
gwałtownie w dół, a penis mężczyzny uderzył mocno w moją prostatę wyrywając mi
z ust przeciągły pisk. Osiągnąłem to co chciałem i teraz mogłem zupełnie
zatracić się w przyjemności. Mąż złapał mnie za biodra nadając szybkie tempo.
Mój penis ocierał się o jego śliski od piany brzuch i powodował słodką
omdlałość w lędźwiach. Obaj szybko przekroczyliśmy granicę rozkoszy. Nasze
okrzyki zmieszały się w jeden kiedy nasze ciała wiły się w ekstazie. Poczułem
silny strumień spermy wypełniający mnie od środka. Zaskamlałem i spuściłem się
w pachnącą lawendą wodę. Leżeliśmy tak przytuleni przez kilka dobrych minut.
Nasze serca biły jednym rytmem, oddechy się wyrównywały. Dawid podniósł się z
wanny ze mną w ramionach. Opatulił nas wielkim kąpielowym ręcznikiem i zaniósł
mnie do sypialni. Kochaliśmy się jeszcze wiele razy tej nocy wciąż nienasyceni,
spragnieni bliskości, krzyczący z zachwytu przy każdym kolejnym spełnieniu.
Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że już nie potrafimy bez siebie żyć.
- Kochaj
mnie Piotrusiu! Kochaj mnie , a ze wszystkim innym sobie poradzimy – szeptał mi
do ucha Dawid.
- Kocham
cię, kocham, tylko już nigdy nie wypuszczaj mnie ze swoich ramion –
odpowiadałem mu równie gorąco prawie mdlejąc pod wpływem jego namiętnych
pocałunków.
Nad ranem obaj
zapadliśmy w kamienny sen. Ten wielogodzinny maraton jaki sobie zafundowaliśmy
kompletnie nas wyczerpał. Tym razem nawet Dawid, zaprawiony w tego rodzaju
bojach całkowicie opadł z sił. Na moje pytanie o prysznic machnął tylko ręką i
przytulił się do mojego boku. Zamknąłem oczy i w ciągu ułamka sekundy urwał mi
się film.
………………………………………………………………………
- Piotrek!
Dawid! Cholerni zboczeńcy zbudźcie się wreszcie! – Ktoś brutalnie szarpał mnie
za ramię. Z ogromnym trudem rozchyliłem powieki i ujrzałem nade mną ogromnie
podekscytowaną buzię Ali. Usiadłem z niezupełnie przytomnym wyrazem twarzy.
- Czego tak
wrzeszczysz małpo! Co ci leży na wątrobie? – jęknąłem rozdzierająco przeciągając
się na łóżku. Usiadłem postękując. Tyłek piekł mnie niemiłosiernie. Dawid
zrobił to samo przywierając do moich pleców.
- Kobieto,
lepiej byś przyniosła śniadanie – pocałował mnie w szyję.
-
Przestańcie się miziać! Telegram do was przyszedł. Zaraz wam przejdzie ten
szampański humorek. Muszę zobaczyć wasze miny jak to przeczytacie – Rzuciła
mężowi kopertę. Po czym stanęła w nogach łóżka z wycelowanym w nas aparatem.
...............................................................................................
Betowała kot_ w_butach